Życie Dookoła Podóży

Park Narodowy Waszlowani – przewodnik i gotowe plany podróży o różnej długości, w tym trip Waszlowani i Klasztor David Gareja w 5 dni – GOTOWE MAPY

Park Narodowy Waszlowani, kto to słyszał? Niestety niewielu z nas trafi na informacje o tym niezwykłym skrawku gruzińskiej ziemi, a szkoda! Chociaż zorganizowanie wyjazdu do Waszlowani, wymaga od nas uiszczenia niewielkiej opłaty, dobrego samochodu i załatwienia pozwoleń od policji granicznej, to zdecydowanie jest warty zachodu. Nasz Waszlowani zauroczyło całkowicie, stąd ten artykuł – wypchany po brzegi wszystkimi informacjami o Parku Narodowym Waszlowani – począwszy od formalności, przez przygotowanie, aż do gotowych planów podróży. Dodatkowo wpis zawiera świetną mapę, którą możesz zabrać na swój telefon i razem z nią odkrywać Waszlowani.

 

Park Narodowy Waszlowani utworzony został w 2003 roku, chociaż już od 1935 roku obszar ten posiadał status rezerwatu, wiec już od blisko stu lat teren Waszlowani jest pod ochroną. Obecnie zajmuje 25 114 hektarów i ciągnie się wzdłuż granicy z Azerbejdżanem w południowo-wschodniej Gruzji. Jego położenie, dzikość i odcięcie od cywilizacji sprawia, że poczuć możemy się jak na prawdziwym końcu świata. Ależ jakiego świata!

suchy krajobraz Waszlowani i ośnieżony Kaukaz

Ile czasu poświęcić na Waszlowani?

Dotarcie do parku jest stosunkowo proste, ponieważ pierwszym przystankiem w  drodze do parku jest miasteczko Dedopliskaro, które znajduje się około 130 kilometrów od Tbilisi. Jednak nie miasto jest naszym celem, tutaj załatwiamy tylko odpowiednie papiery potrzebne do poruszania się po parku. Do Waszlowani został jeszcze spory kawałek, a niedługo za Dedopliskaro koczy się asfaltowa droga. Odtąd wjeżdżamy na trasę pełną niespodzianek, a prędkość spada do 10-20km/h.
 
Czy jednodniowa wycieczka z Tbilisi to dobry pomysł? Jeśli nie masz więcej czasu, cóż, wybierz chociaż to! Zobaczysz niezwykły krajobraz, który czasami pozwoli Ci myśleć, że już nie jesteś w Gruzji, a szalony kierowca pomylił drogi i wywiózł Cię na afrykańską sawannę. Niestety podczas jednodniowej wycieczki zobaczysz tylko kilka punktów i z pewnością czeka Cię dużo czasu w samochodzie.
 
Z kolei, jeśli spędzasz w Gruzji więcej czasu, rekomenduję, aby na Waszlowani poświęcić 3-5 dni. Pobyt trzydniowy pozwoli Ci to zobaczyć większość turystycznych miejsc, zachwycić się punktami widokowymi i wybrać się na krótki spacer (chociaż my nie mogliśmy sobie na niego pozwolić, ale zaraz wyjaśnię dlaczego). My w Parku Narodowym Waszlowani i okolicy byliśmy pięć dni i zrobiliśmy bardzo długą trasę, a przy okazji nie musieliśmy gnać jak szaleni!
 
Jeśli planujecie wycieczkę na kilka dni i nie macie kampera, koniecznie zapytajcie w Visitor Center o to, gdzie możecie spać! W parku jest tylko kilka miejsc, gdzie można nocować w bungalowie lub rozbić namiot. Dopytajcie, jakie są ceny noclegów i prawdopodobnie będziecie musieli mieć ze sobą gotówkę.
najlepsza trasa samochodem w Waszlowani

Drogi w Waszlowani i gdzie wypożyczyć samochód 4×4

W Waszlowani rzadko kiedy uraczysz drogę asfaltową! Poruszanie się po parku, to jazda po drogach gruntowych lub takich ledwo widocznych ścieżkach, którymi może ktoś kiedyś jechał jakimś wozem. Dlatego koniecznie dobrze zaplanuj to czasowo! 10-kilometrowy odcinek można jechać spokojnie godzinę, chociaż w praktyce i to trwa dłużej, nie wspominając już o ciągłych postojach w celu zachwycania się wszystkim dookoła. 
W parku potrzeba dobrego samochodu, najlepiej z napędem 4×4. Możesz wypożyczyć takie samochody np. u Martyny z Gruzji! My do Gruzji przyjechaliśmy swoim autem, co prawda nie 4×4, ale z blokadą dyferencjału, która uratowała nam tyłek podczas tej wyprawy! Dodatkowo wieziemy ze sobą cały dom i warsztat, więc mieliśmy pod ręką łańcuchy, podjazdy i łopatę. 
 
Prócz tego, jazda na 3 kołach nie będzie Cię dziwić. Czasami zdarzało nam się przejechać po pełnym wielkich kamieni korycie rzeki oraz trzy razy niemal się zawiesiliśmy. Wiele dróg jest bardzo wąskich, przez co gałęzie szurały po bokach samochodu, a my tylko zaciskaliśmy zęby słysząc ten dźwięk i ufaliśmy, że nie narobią poważnych rys. Stąd, na wielu drogach nie ma możliwości ewentualnego zawrócenia, jeśli nie dasz rady jechać dalej, nierzadko przyjdzie Ci jechać tyłem spory odcinek. 
najlepsza trasa samochodem w Waszlowani

Wycieczka zorganizowana, czy wynajem samochodu?

Jeśli nie czujesz się pewnym kierowcą, nie będzie głupim pomysłem, aby wybrać się na wycieczkę zorganizowaną. Dopiero wczoraj spotkaliśmy grupę polskich chłopaków, którzy latem ubiegłego toku byli tam na wycieczce jeepami i wspominali to z wypiekami na twarzy.
 
Oczywiście możesz też wypożyczyć samochód na własną rękę. Naprawdę polecam, aby wypożyczyć samochód z napędem na cztery koła. Błogosławić będziesz i sam napęd i prześwit pod samochodem. Jeśli przyjeżdżasz swoim samochodem i nie chcesz go przeciskać przez dziwne, wąskie ścieżki, gdzie drzewa rysują Ci lakier, zawieszenie nie jest wysokie i nie masz wspomnianego już napędu lub chociaż blokady dyferencjału, to nie jest to najlepszy pomysł. 
 
Podczas pobytu w parku ciągle kłębiła my się myśl, o jakimś motorowym tripie i już niemal czułam crossowe szaleństwo. Ze dwa razy wypłynął temat przyjazdu na rowerach. Niestety nie jestem pewna, czy jest to w ogóle możliwe. Z informacji od Sylwii i Tomasza, znanych na instagramie jako Zaplecze Świata wiem, że nie dostali oni zgody na wjazd do parku motocyklami. Chodziło o bezpieczeństwo człowieka w kontakcie z niebezpiecznymi zwierzętami. Z drugiej strony szukając nieco w internecie, znalazłam wpis na blogu Na Dwóch Kołach, którzy w 2016 roku taką wyprawę odbyli. Stąd wniosek nasuwa się jeden, jak to w Gruzji bywa, takie rzeczy raz mogą się udać, a  raz nie 😀
najlepsza trasa samochodem w Waszlowani

Lato, zima, czyli kiedy wybrać się do Waszlowani?

Wtedy, kiedy akurat jesteś w Gruzji! Na nasze szczęście Park Waszlowani jest dostępny do zwiedzania cały rok. Jest to jednak jeden z najsuchszych i najcieplejszych regionów Gruzji. Jednym przeciwskazaniem, kiedy nie jechać do Waszlowani jest okres podeszczowy. Wtedy sucha jak pieprz ziemia zmienia się w błotnistą masę i nawet najlepsze samochody mogą sobie z lepkim błotem nie poradzić. 
 
Podróż latem jest możliwa, ale może być wykańczająca, ponieważ temperatury skaczą do 30 stopni Celsjusza! W parku nie ma dużego dostępu do wody pitnej, my znaleźliśmy tylko jeden kran, dlatego jest cała lista rzeczy, które musisz  zabrać do Waszlowani. Nie wiem, czy sama nadawałabym się do poruszania po parku w takich warunkach, czy może padłabym na pierwszym postoju. Tym bardziej, że park Waszlowani, to bardzo otwarta przestrzeń, nie licz więc na cień rzucany przez drzewa. To kilkugodzinny lub kilkudniowy wyjazd, trochę jak na rozgrzaną patelnię.
 
Chyba optymalnym czasem na pod kątem temperatur jest wiosna i jesień. Chociaż maj i czerwiec są najbardziej deszczowymi miesiącami w Waszlowani. Dobrze, umówmy się, że 500 mm deszczu w ciągu roku, to tyle, co kot napłakał, ale nadal może być to przeszkoda nie do przeskoczenia.
 
Zimą z kolei temperatury są zdecydowanie bardziej ludzkie, a w styczniu pozwoliły nam zdjąć kurtki i śmigać w cienkiej bluzce. Słońce nie jest takie ostre, ale suchość nadal wisi w powietrzu. To, czego się obawialiśmy to zalegającego śniegu, ale ten był tylko w kilku miejscach, chociaż jak możecie sobie wyobrazić, były to najgorsze z możliwych miejsc. Czyli np. na ostrym zakręcie w dół, z ponad półmetrową dziurą na krawędzi, do której, jasna sprawa, stoczenie się i zawiśnięcie było tak prawdopodobne, że serce podchodziło nam do gardła. Stąd w ruch poszły wspomniane już łańcuchy, podkłady i bieganie z łopatą.
najlepsza trasa samochodem w Waszlowani

Zima w Waszlowani, owce i pasterskie psy.

Zimą w Waszlowani jest jeszcze inny „problem” dla turystów. W czasie zimy do Waszlowani schodzą z pobliskich gór pasterze z owcami. Same stada owiec, potężne stada owiec prezentują się wybitnie i świetnie urozmaicają krajobraz. Jednak pasterze zabierają nie tylko owce, ale także pasterskie psy. Takiego stada może pilnować spokojnie 5-15 psów.
 
Nie chcę mówić, że te psy są agresywne, one są po prostu w pracy i robią to, do czego są uczone do szczeniaka. Dlatego już w punkcie informacyjnym Pani z pewnością Cię o tym poinformuje, abyś nie oddalał się zanadto od pojazdu i nie wychodził z samochodu w pobliżu stad owiec. Nam raz zdarzyło się wyjść robić zdjęcia o zachodzie słońca, gdzie po pół godziny zza góry wyszło stado owiec. Podbiegł do nas jeden pies, który po chwili wykazał chęci do zabawy i był łakomy na głaskania. Dookoła stada krążyło jeszcze kilka innych psów, dlatego postanowiliśmy nie wracać „na szybko” do samochodu i liczyliśmy, że z takiej odległości nie zwrócą na nas uwagi. Zwróciły.
 
Podbiegło jeszcze 5 innych, szczekały i okrążały nas z różnych stron. Ten od głaskania ciągle siedział obok nas i nie powiem, przy nim czułam się trochę bezpieczniej. Nie liczyłam, że nas obroni, ale miałam nadzieję, że daje to sygnał innym psom, że jesteśmy okej i nie muszą nas zjadać w akcie obrony owczego stada. Pasterz zawzięcie przywoływał psy do siebie, aż te w końcu odpuściły i ciągle szczekając, wróciły do stada. Co ciekawe, tej jeden został z nami, aż stado nie zniknęło za kilkoma górkami i w końcu poszedł za resztą.
 
To był nasz pierwszy i jedyny taki kontakt ze stadem owiec i ich opiekunami. Okrutnie pilnowaliśmy się, aby więcej się to nie powtórzyło. Naprawdę, nawet jeśli stado wydaje Wam się dość daleko, to te psiaki krążą jak orbity i z pewnością nie umkniesz ich uwadze.  Być może nie zrobią Ci krzywdy, nam też nie zrobiły, ale mogą napędzić strachu. My mieliśmy do czynienia wielokrotnie z pasterskimi psami w Rumunii, ale tutaj nie czuliśmy się w ich towarzystwie ani odrobinę swobodnie.
psy pasterskie zimą w Waszlowani

Mapa trasy, szlaki i internet, o tym musisz pamiętać!

Zaczniemy od internetu, bo często usłyszeć można, że w Waszlowani nie ma zasięgu. To prawda, a zapewne nie ma go w dużej części. Drogi w parku wyglądają często tak, że przez 50 kilometrów jedziesz otwartą przestrzenią, gdzie my mieliśmy zasięg. Może nie 4G i nie przez cały czas, ale z reguły sieć łapało, więc nie byliśmy całkiem odcięci od świata. Po czym dojeżdżasz do wąwozu i zero, nic. Dlatego, to nie jest tak, że jadąc do Waszlowani na 3 dni, będziesz cały czas poza zasięgiem.
 
Problem jest taki, że w tych miejscach, gdzie internet najbardziej się przyda – wtedy akurat go nie będzie. Czyli jeśli cokolwiek Ci się stanie z samochodem, na tych najgorszych trasach, to z pewnością nie uda Ci się zadzwonić po pomoc. Nie wiem jak z Polską kartą, my w Gruzji używamy lokalnej karty sim od firmy Magti (polecam, 5 lari za nielimitowany internet na tydzień) i ona faktycznie na otwartych przestrzeniach miała zasięg.
 
W związku z tym jadąc do Waszlowani, koniecznie musisz mieć ze sobą mapy offline. Najlepszą mapą off-line według nas są mapy.cz, ale w Waszlowani akurat dokonaliśmy tygodniowej zdrady na rzecz maps.me. I już tłumaczę dlaczego 😀
 
Przez lata używaliśmy maps.me jako naszej off-linowej mapy, ale zauważyliśmy, że bardzo zużywa nam baterię w telefonie i ma drogi, które nie istnieją. Mówię poważnie, ma ścieżki, którymi chyba w życiu nikt nie szedł, a już z pewnością nikt nie jechał od dobrych 20 lat! Dalego, że tak często wyprowadzała nas w pole, np. w Grecji kazała jechać przez czyiś gaj oliwny lub w Maroko poprowadziła drogą między wąwozami (jechaliśmy kilkanaście kilometrów cały dzień). Dlatego przerzuciliśmy się na mapy.cz, które są świetne i jako nawigacja i do planowania wyjść w góry!
 
Z tym że w Waszlowani są właśnie takie drogi, jak wyżej opisane, czyli takie, które w zasadzie nie istnieją – znajdziemy je właśnie w aplikacji maps.me i dokładnie nimi będziemy jeździć przez te 300 kilometrów 😂 Jadąc do Waszlowani, musicie mieć swoją mapę off-line i zadba o to Pani w Visitor Center, która na wejściu Was o to zapyta.
górski krajobraz Waszlowani

Visitor Center i Policja Graniczna, czyli przepisy w Waszlowani.

Aby móc wejść na teren parku lub wjechać swoim samochodem potrzebujesz specjalne zezwolenie, które będziesz musiał okazać w kilku punktach w Parku. Na mapie zaznaczyłam check pointy, gdzie wojskowi zabiorą od Ciebie zezwolenie i paszporty do sprawdzenia. Dlatego nie ma innej możliwości, aby zwiedzać Waszlowani, jak z uprzednią wizytą w mieście Dedopistskaro.
 
Dedopistskaro najpierw udajemy się do Visitor Center, gdzie Pani w okienku przygotuje nam wszystkie dokumenty. Potrzebne będą paszporty (ponieważ w Gruzji operujemy takim dokumentem) oraz dowód rejestracyjny pojazdu. Musimy określić, na ile dni chcemy pozwolenie i ile nocy chcemy spędzić na terenie parku.
 
TIP. Ilość dni, na jaką dostajemy pozwolenie, nie musi być równa ilości nocy, na jaką w parku zostajemy! My dostaliśmy pozwolenie na pobyt sześciodniowy, z dokładną datą od-do ale zapłaciliśmy za trzy dni (dwie noce) pobytu w parku. Wynika to z faktu, że sam park ma bardzo nieregularne granice i sporo czasu podczas wizyty możemy spędzić poza nim. Dodatkowo w dzień załatwiania dokumentów nie planowaliśmy jeszcze jechać do Waszlowani. 
 
W Visitor Center musimy uiścić opłatę za pobyt: 5 lari za osobę, 5 lari za nocleg (nawet we własnym aucie) oraz 5 lari za samochód. Wszystko dotyczy jednego dnia, więc nie wiemy jakim cudem zapłaciliśmy 35 lari za całość. Pani oddała nam kopie naszych paszportów i inne dokumenty.
 
Przy okazji wypyta o plan, jaki mamy i mapy, z których będziemy korzystać. Poinformowała, gdzie w parku można spać, bo wyznaczonych jest to tego tylko kilka miejsc! Przy okazji warto wykorzystać to, że Pani w recepcji jest niezwykle kompetentna i ma dobry angielski (co nie jest standardem w punktach informacji turystycznej)  i wypytać o różne sprawy. My dopytaliśmy o dzikie zwierzęta, pasterzy, pogodę, sugerowaną trasę, opcje pobrania wody itp. 
 
Możesz otrzymać darmową mapkę, która raczej będzie na pamiątkę, bo na niewiele się zda. W formie fizycznej dostaniesz ją po gruzińsku, a w wersji angielskiej na e-mail. 
 
W Visitor Center nasze załatwiania się nie kończą, dopiero z zestawem papierów jedziemy do Policji Granicznej, aby dostać pozwolenie. Tam musimy chwilę zaczekać, aż w końcu po jakiś 15 minutach wojskowy wydaje nam jeden papier, który jest przepustką do świata przygody! Gotowi?
pozwolenie na wjazd do Waszlowani

Czy Waszlowani to dobre miejsce na trekking?

Ubolewam, ale niestety raczej nie. Jest kilka wyznaczonych tras na spacer, ale te są raczej krótkie. Nie ma możliwości przejścia parku w ramach jakiegoś długodystansowego szlaku, chociażby ze względu na wyznaczone miejsca noclegowe. 
 
Park latem jest sauną bez grama cienia, zimą pełen pasterskich psów. Z kolei cały rok żyją tutaj dzikie zwierzęta, tj. węże i inne, które uznawane są za niebezpieczne dla człowieka (stąd te miejsca noclegowe). Nie ma też wody ani jedzenia, a cały park ciągnie się przez dobre kilkadziesiąt kilometrów.
 
Dlatego finalnie Waszlowani jest niezwykłym miejscem do przemierzania go samochodem, zatrzymywania się na raczej spacery niż trekkingi i podziwiania niezwykłych widoków.
górski krajobraz Waszlowani

Lista rzeczy, które musisz zabrać do Waszlowani.

Jeszcze na koniec, szybka lista rzeczy, które potrzebne będą w Waszlowani:
  • samochód z napędem 4×4, który możesz wypożyczyć np. u Martyny z Gruzji – co do innych środków lokomocji nie gwarantujemy, że otrzymasz zgodę na wjazd,
  • łańcuchy, łopatę i trapy – jeśli jedziesz zimą własnym autem,
  • pełny bak – a jeśli jest stosunkowo niewielki (jak nasz), to jeszcze bańkę w zapasie
  • paszporty, dokumenty od samochodu i pozwolenie na przebywanie w parku – będzie to sprawdzane na check pointach
  • gotówkę – jeśli planujesz zakupić nocleg w bungalowie na terenie parku (nie mamy doświadczenia, najlepiej dopytać o to w Visitor Center)
  • jedzenie i wodę na cały pobyt – w parku nie ma sklepów ani źródeł wody
  • mapę offline na telefonie – najlepiej sprawdzi się maps.me
  • aparat i ładowarki – uwierz mi, że będziesz mieć co fotografować
  • krem przeciwsłoneczny i nakrycie głowy – brak cienia i odczuwalna  temperatura około 40 stopni latem
  • cieplejsze wierzchnie ubranie – jeśli planujesz wieczorny spacer lepiej narzucić coś na siebie
suchy krajobraz Waszlowani

Gotowa MAPA atrakcji i dostępnych tras

 

Plan czterodniowego wyjazdu do Waszlowani – nasza ulepszona trasa

  • dystans – 345 kilometrów
  • czas – 4 pełne dni
  • noclegi – bungalow w Pantrshara i Mijniskure, miasto Dedopliskaro
  • atrakcje – Kaniony Pantrshara i Niedźwiedzia, Skały Alesilebi, droga wzdłuż klifów, Usakhelo, Mijniskure, Takhistskali, „Monastyr” Shavi, Kakliskure, wioski Kvemo Kedi i Zemo Kedi, Wąwóz Orła, Monastyr Elia, Jezioro Dalia Mta, Wulkany Błotne
Dzień 1
 
Co zobaczysz: Kaniony Pantrshara i Niedźwiedzia, Skały Alesilebi
 
TIP: jeśli tego dnia ruszasz z Tbilisi, musisz wyjechać bardzo wcześnie, ponieważ do Dedopliskaro czeka na Ciebie 130-kilometrowa trasa. Powinno Ci zająć to około 2 godzin. Dolicz do tego wizytę w Visitor Center, które otwierane jest o godzinie 9:00. Załatwienie dokumentów może potrwać do godziny. 
 
Ruszamy z Dedopliskaro do Kasristskali, to odcinek 38 kilometrów, gdzie wokoło połowie trasy zjeżdżamy z asfaltowej drogi i zaczynamy trzydniowy trip po bezdrożach. Odbijamy na zachód i 12 kilometrów dalej docieramy do Pantishara Camp. Po drodze mijamy jedną budkę, ale nie jest to budka wojskowa i nie jesteśmy tutaj sprawdzani. Docieramy do parkingu i zostawiamy tam samochód. Idziemy na krótki spacer Kanionem Niedźwiedzi. Wycieczka w tą i z powrotem zajmie nam około godziny. Tutaj możemy zostać na noc, ale tego dnia warto wybrać się jeszcze na zachód słońca w głąb Kanionu Pantrshara.
 
Droga ciągnie się jeszcze jakieś 2-3 kilometry. Podziwiamy stąd przepiękny zachód słońca, psy pasterskie napędzają nam stracha, ale jest to jeden z piękniejszych wieczorów w Waszlowani. My zostajemy tutaj na noc (jeśli jedziesz kamperem, też weź to pod uwagę), ale jeśli nocujesz w bungalowie lub namiocie, będziesz musiał wrócić do Pantrshara Camp.
suchy krajobraz Waszlowani
potężne góry w Waszlowani
wypas owiec zimą w Waszlowani
wypas owiec w Waszlowani
zachód słońca w Waszlowani
trasa w Waszlowani dla auta 4x4
zachód słońca w Waszlowani
Dzień 2
 
Co zobaczysz: Kanion Pantrshara, Skały Alesilebi, przepiękną drogę wzdłuż klifu, Usakhelo, Mijniskure, Takhistskali
 
Słońce budzi nas pięknym widokiem i powoli zbieramy się do dalszej jazdy w kierunku kolejnego Bungalowu. Po drodze mijamy powalające widoki. To miejsce wzbudziło we mnie takie ciary! Po policzkach spadają mi łzy szczęścia, po raz pierwszy od kilku tygodni nie mogę się opanować. Chyba nie chcę się opanować. Nie będę mówić nic więcej – zostawiam Wam filmiki i zdjęcia. Moje TOP miejsce w Waszlowani!
 
Dojeżdżamy do Bungalowu, na razie na liczniku mamy 26 kilometrów. W obiekcie straż pełni wojskowy, który zaprasza nas na kawę, jednak przed nami jeszcze długa droga, więc z żalem lecimy dalej. Kolejne 3,8 kilometra dalej stoi check point, gdzie zostajemy wylegitymowani. Wszystko się zgadza, więc zjeżdżamy ze stromej góry, przejeżdżamy przez rzekę i zaczynamy poruszanie się całkiem odjechanym odcinkiem trasy.
 
Kilka razy przemyka nam przez głowę, czy wojsko ma na stanie jakieś wyciągarki, aby nam pomóc i jak, ewentualnie, mieliby nas z tych krętych, wąskich ścieżek wyciągnąć. Na szczęście po przejechaniu 4,4 kilometrów bez szwanku docieramy do punktu widokowego Usakhelo. 
 
Byliśmy już pełni nadziei, że kiepski odcinek mamy już za sobą. Nic bardziej mylnego, dalej było jeszcze gorzej i z duszą na ramieniu robimy ostatnie 5 kilometrów. Docieramy na cypel, gdzie zawija rzeka Alazani, która jest naturalną granicą między Gruzją, a Azerbejdżanem. Planowaliśmy zostać tutaj na noc, jest bungalow i sporo miejsca. Niestety miejsce to samo w sobie nie zrobiło na nas wielkiego wrażenia. Rozmawiamy z pracownikiem i z jego pomocom uzupełniamy wodę w naszym zbiorniku. Postanawiamy ruszyć dalej.
 
Kolejny odcinek jest wybitnie ciężki i prowadzi  na północ wzdłuż granicy. Piękny, niekwestionowanie piękny, ale chyba najtrudniejszy jak do tej pory (i w jak się później okaże w ogóle). To tutaj jadąc w drugą stronę, mielibyśmy wielkie problemy. Dwukrotnie bowiem zjeżdżamy z góry, o takim kącie nachylenia, że jesteśmy niemal pewni – nasze auto nie poradziłoby sobie na podjeździe. Wiemy już, że jesteśmy w czarnej d. i jeśli dalej nie uda nam się przejechać, nie mamy też szansy zawrócić. 
 
Na szczęście po ponad 6 kilometrach docieramy do punktu Takhistkali, okolica jest piękna, ale boimy się lecieć dronem, ponieważ przez rzekę biegnie granica (później to olaliśmy, bo znaleźliśmy mnóstwo ujęć w internecie). Słońce powoli schodzi ku zachodowi i delikatnie maluje skały. Na górce widać check point, gdzie zaraz będziemy poddani kontroli, ale jeszcze na chwile zawieszamy się, oglądając stado koni. Dzikie? Być może, prezentują się pięknie.
 
Tutaj popełniamy olbrzymi błąd, dlatego podsuwam Wam pomysł – zostańcie tutaj na noc! My jak ostatnie głupki po sprawdzeniu dokumentów, ruszamy dalej licząc, że staniemy „gdzieś zaraz”. Okazuje się, że wjeżdżamy w wąską drogę otoczoną kilkumetrowymi skałami, gdzie nic nie widać! Gnamy (10km/h) jeszcze blisko 14 kilometrów dalej! To koszmar, a ja tracę nadzieję na podziwianie kolejnego zachodu słońca. Na poważnie jestem wściekła i klnę w duchu, dlaczego do cholery nie zostaliśmy w Takhistkali?! Na szczęście w końcu wyjeżdżamy na otwartą przestrzeń. W ostatnim momencie łapiemy zachodzące słońce. To było szaleństwo, nieprzemyślana decyzja, nie róbcie tego. 
wypas owiec zimą w Waszlowani
widok na Kaukaz w Waszlowani
najlepsze punkty na wschód słońca w Waszlowani
najlepsze punkty na wschód słońca w Waszlowani
punkt widokowy w parku Waszlowani
widok w Waszlowani
najlepsza trasa samochodem w Waszlowani
Waszlowani i widok na Kaukaz
kamperem w Parku Narodowego Waszlowani
Waszlowani i widok na Kaukaz
kamperem w Parku Narodowego Waszlowani
kamperem w Parku Narodowego Waszlowani
kamperem w Parku Narodowego Waszlowani
suchy krajobraz Waszlowani i ośnieżony Kaukaz
niezwykłe krajobrazy Parku Narodowego Waszlowani
niezwykłe krajobrazy Parku Narodowego Waszlowani
niezwykłe krajobrazy Parku Narodowego Waszlowani
niezwykłe krajobrazy Parku Narodowego Waszlowani
zachód słońca nad granicą Azersko-Gruzińską
zachód słońca nad granicą Azersko-Gruzińską
Dzień 3
 
Co zobaczysz: „Monastyr” Shavi, Kakliskure, wioski Kvemo Kedi i Zemo Kedi, Wąwóz Orła
 
W wyobraźni budzę się razem z Wami w pięknym Takhistkali. Słońce unosi się nad rzeką po Azerbejdżańskiej stronie, rzucając ciepło na skały po stronie Gruzińskiej. Przed Wami odcinek, który my przejechaliśmy dzień wcześniej i już wspólnie odbijamy na wschód w stronę w stronę Monastyru Shavi. Nie powiem, żeby opuszczało mnie podniecenie na tę myśl! Monastyry w Gruzji potrafią być niezwykle urocze, więc nie mogę się doczekać cóż za kościół kryje się w parku Waszlowani. 
 
Niestety po dotarciu na miejsce okazuje się, że obiektu nie ma, jest za to krzyż. Zdjęcie poniżej, ono powie więcej niż tysiąc słów.
 
Nie tracimy nadziei, przed nami kolejny cel, dziwny zawijas na mapie oznaczony kolorem czerwonym wygląda interesująco. Tak bardzo nie możemy się doczekać, aby go zobaczyć, że skręcamy w stronę wsi Tsiteli Sabatlo i jedziemy jakimś skrótem. Kolejny błąd! Drogą nie jeździ chyba nic, co przypominałoby samochód. Mamy spore problemy, na ostrych zakrętach zalega śnieg, drzewa szurają o bok Vana, a my mamy zaciśnięte szczęki z nerwów. Ten skrót nie był tego wart, dlatego jedźcie naokoło! Zamiast 14 kilometrów zrobicie 37 kilometrów, ale na poważnie, obiecuję, że tak będzie lepiej (i szybciej).
 
Dojeżdżamy do Kakliskure, które niestety w styczniu jest zarośniętym, suchym, burym poletkiem. Ciekawie zawija tutaj rzeka graniczna, dzięki czemu tylko przez wąski przesmyk przejeżdżamy na ten gruziński kawałek ziemi. Ufam, że w okresie nie zimowym, to miejsce może naprawdę tętnić jakimś życiem. Zimą jedynym życiem jest tutaj wojskowy, który znów sprawdza nam dokumenty. 
 
Na szczęście mamy drona i tutaj już ryzykujemy z jego użyciem. To nasza ostatnia deska ratunku, aby złapać to bądź co bądź ciekawe miejsce na fotografii. Nie pytamy o to strażników, tylko przy wyjedzie wypuszczamy drona przez okno, robimy szybkie loty i lądujemy dalej od granicy. Pakujemy go do vana i szybko odjeżdżamy. Odrobina stresu, ale pamiątka jest!
 
Tego dnia wracamy jeszcze do miasta Dedopliskaro. To spory odcinek, bo liczy aż 60 kilometrów, ale na całości mamy już drogę asfaltową i jedzie się całkiem przyjemnie. Po drodze mijamy jeszcze kilka wiosek, gdzie możemy wyskoczyć do sklepu. W Dedopliskaro możemy wynająć pokój, uzupełnić zapasy jedzeniowe na bazarze i zatankować auto przed kolejnym odcinkiem. Wieczorem na zachód słońca warto wyskoczyć do Wąwozu Orła i nieco odpocząć.
granica Gruzińsko - Azerska
widok na góry Kaukazu
przesmyk przy granicy Gruzja-Azerbejdżan
widok na góry Kaukazu

Dzień 4

 
Co zobaczysz: Monastyr Elia, Jezioro Dalis Mta, Wulkany Błotne
 
Ponownie opuszczamy miasto Dedopliskaro, chociaż nie jedziemy zbyt daleko, bo pierwszy postój robimy już na jego obrzeżach, przy Monastyrze Elia. Po zwiedzniu jedziemy dalej na zachód, a przed nami dość monotonny, 40-kilometrowy odcinek. Droga znów jest gruntowa, ale ta trzyma się świetnie i do samego Jeziora Dalis Mta jedzie się wyśmienicie (jak na standardy Waszlownai).
 
Po postoju nas jeziorem kierujemy się do głównej atrakcji tego dnia, czyli do Błotnych Wulkanów. W okolicy są dwa punkty, które możemy odwiedzić: Takhti-Tepha i Valcanoes. Najpierw jednak musimy zostać sprawdzeni w check poincie i dopiero po zatwierdzeniu dokumentów, kierujemy się do Takhti-Tepha od których dzieli nas 14 kilometrów. Niestety wulkany nie są tak duże, jak sobie wyobrażałam i nie ma ich aż tak wiele. Niemniej one same są ciekawe, a w takiej scenerii naprawdę warto je zobaczyć.
 
Teraz musimy wrócić się kawałek i odbić dalej na zachód. Po kolejnych 20 kilometrach dojeżdżamy do drugich wulkanów. Tutaj widać, że z niektórych wypływa czarna, lepka ciecz, trochę jak smoła? Krzysiek zabrał ze sobą chochelkę, aby sprawdzić, jak głębokie są wulkany. Oczywiście próbował włożyć ja do tej z czarną masą, co skończyło się przyklejeniem chochli to masy wulkanicznej 😁Teraz jeszcze tylko powrót do Dedopliskaro, czyli 55 kilometrów.
 
TIP: jeśli tego dnia chcesz wrócić do Tbilisi pamiętaj, że czeka Cię jeszcze 130-kilometrowa trasa i 2 godziny jazdy do stolicy.
wulkany błotne w parku Waszlowani
wulkany błotne w parku Waszlowani
wulkany błotne w parku Waszlowani
pomarańczowe stepy Waszlowani
owce w parku Waszlowani
stepy w Parku Waszlowani
owce i pasterze na stepach Waszlowani
owce i pasterze na stepach Waszlowani
klasztory jaskiniowe w Waszlowani

Plan pięciodniowego wyjazdu Waszlowani + Klasztor David Gareja z jednym noclegiem „na dziko”

  • dystans – 355 kilometrów
  • czas – 5 pełnych dni
  • noclegi – bungalow w Pantrshara i Mijniskure, miasto Dedopliskaro, biwak w okolicach Jaskiń Sabereebi
  • atrakcje – Kaniony Pantrshara i Niedźwiedzia, Skały Alesilebi, droga wzdłuż klifów, Usakhelo, Mijniskure, Takhistskali, „Monastyr” Shavi, Kakliskure, wioski Kvemo Kedi i Zemo Kedi, Wąwóz Orła, Monastyr Elia, Jezioro Dalia Mta, Wulkany Błotne, Jaskinie Sabereebi, Udabno, Klasztor David Gareja
Dzień 1-4
 
Jak w planie powyżej, jedyna zmiana do tyczy trasy po zwiedzaniu ostatnich wulkanów. Tym razem nie kierujemy się do miasta Dedopliskaro, tylko w przeciwnym kierunku – wprost w okolice Klasztoru Dawid Gareja! PAMIĘTAJ, tej trasy nie możesz wykonać w drugą stronę, czyli od klasztoru do Waszlowani! Najpierw musisz udać się do Dedopliskaro po stosowne pozwolenia. Jednak nie jest zabronione, aby wyjechać z parku inną drogą. Ruszamy.
 
Z Błotnych Wulkanów do Klasztoru David Gareja mamy 63 kilometry. Czwartego dnia przejedziemy jeszcze 35 kilometrów. Dzięki temu opuścimy park narodowy i pokonamy rzekę w dwóch miejscach. To najtrudniejszy odcinek tej trasy, bo wymaga przejechania przez dość wąskie mosty, które nie wyglądają najlepiej. Ja bym się jednak nie martwiła, nam udało się przejechać Vanem o szerokości 2 metrów i wadze 5 ton.
 
Docieramy do świetnego spotu, tuż przed Jaskiniami Sabereebi. Zachód słońca idealnie oświetla skały i pozwala na zrobienie pięknych zdjęć i zwiedzanie wykutych w skale jaskiń i klasztorów. Tego dnia czeka Cię biwak, ponieważ w okolicy nie ma opcji noclegu. Najbliższa miejscowość, gdzie możesz zabrać nocleg, jest oddalona o kolejne 20 kilometrów i są to kwatery we wsi Udabno. Niestety obawiam się, że czas może nie pozwolić Ci na przejechanie tej trasy. Stąd sugeruję, aby przygotować się do nocowania w plenerze lub w samochodzie. 
klasztory jaskiniowe w Waszlowani
freski w jaskiniowych klasztorach w Waszlowani
jaskiniowe klasztory w Waszlowani
freski w jaskiniowych klasztorach w Waszlowani
freski w jaskiniowych klasztorach w Waszlowani
freski w jaskiniowych klasztorach w Waszlowani
Dzień 5
 
Co zobaczysz: Jaskinie Sabereebi, wieś Udabno, Klasztor David Gareja
 
Nie mamy dość Jaskiń Sabereebi, więc po śniadaniu wracamy do kolejnego spaceru po klasztorach. Przed nami dalsza trasa, czyli ostatnie już 20 kilometrów do wspomnianej już wsi Udabno i przejazd dalej do Klasztoru David Gareja.
 
Czas na zwiedzanie Klasztoru Davida Gareja, który można odwiedzić za darmo. Niestety duża część całego kompleksu jest zamknięta dla turystów z powodu napiętej sytuacji na granicy Gruzińsko-Armeńskiej w tym miejscu. Jednak mimo to warto zobaczyć Klasztor i oczywiście okoliczne góry! Te często nazywane są Górami Tęczowymi, a tak przynajmniej opowiada o nich polska blogosfera. Nie jestem się w stanie z tym nie zgodzić, bo faktycznie mienią się one pięknymi kolorami.


Klasztor David Gareja jest jednym z trzech kompleksów jaskiniowych w Gruzji. Najbardziej imponującym jaskiniowym miastem według mnie jest Wardzia, z kolei najstarszym jaskiniowym miastem jest Uplisciche.

 
TIP: jeśli tego dnia chcesz wrócić do Tbilisi pamiętaj, że czeka Cię jeszcze 80-kilometrowa trasa i 2 godziny jazdy do stolicy.
klasztor Davida Gareja i góry tęczowe
klasztor Davida Gareja
klasztor Davida Gareja
wejście do klasztoru Davida Gareja
klasztor Davida Gareja
klasztor Davida Gareja
klasztor Davida Gareja
klasztor Davida Gareja

Szybki wypad do Waszlowani – które miejsca wybrać?

Nie każdy z Was będzie miał cztery czy pięć dni na wizytę w Waszlowani – rozumiem. Dlatego przygotowałam listę punktów, które subiektywnie, uważam za warte uwagi.
 
Nasze najlepsze miejscówki:
  • Kanion Pantrshara,
  • droga wzdłuż klifów,
  • Usakhelo,
  • Takhistskali.
Te punkty nas nie powaliły:
  • Kanion Niedźwiedzia,
  • Mijniskure,
  • Kakliskure,
  • Jezioro Dalia Mta,
  • Wulkany Błotne.
Te punkty są blisko miasta Dedopliskaro, dlatego warto je zobaczyć jeśli będzie czas:
  • Wąwóz Orła,
  • Monastyr Elia.
Te miejsca z kolei możecie zobaczyć, jadąc z Tbilisi na południe, nie ma konieczności łączenia ich z wizytą w Waszlowani:
  • Jaskinie Sabereebi, 
  • Klasztor David Gareja.
Dobiłam do brzegu, ale przeprowadziłam Was przez cały Park Narodowy Waszlowani. Zawarłam wszystkie cenne wskazówki i informacje, jakie udało nam się zebrać. Dodatkowo całkiem sprytnie wywiozłam Was poza granice parku, pokazałm alternatywne trasy, a teraz reszta zależy od Ciebie!
Waszlowani – piszesz się? Daj znać!
Maja R. 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz