Kuchnia w Vanie – jak zorganizować sobie kuchnię w kamperze, aby była odpowiednia i praktyczna

Przyznajemy szczerze, że ciężko było się odpowiednio zorganizować na tak małej przestrzeni, jaką jest pana naszego Vana. I tak jak wszystko inne w naszym domku na czterech kółkach kuchnia – bo jej się dzisiaj przyjrzymy – także jest niewielka. Jak więc rozwiązać problem małej kuchni, aby była odpowiednio zagospodarowana, jakie sprzęty i wyposażenie wybrać, by finalnie spełniała nasze oczekiwania i odpowiadała na nasze codzienne potrzeby? Sami dobrze nie wiemy, ale postaramy się dziś wspólnie pochylić nad tym problemem. Zaczynamy!

Projekt kampera – umiejscowienie kuchni w Vanie

W zasadzie jeszcze przed zakupem samochodu wiedzieliśmy, jaki będzie jego układ, a to dlatego, że dość szybko zdecydowaliśmy się na zakup Mercedesa 814D Vario o tych konkretnych wymiarach. Wiedzieliśmy od samego początku, że łóżko będzie usytuowane w tę stronę, a łazienka zabierze nam około 70×70 centymetrów za fotelem kierowcy. Tak samo od początku byliśmy przekonani, że kuchnia będzie nie na stronie przesuwnych drzwi, a dokładnie naprzeciwko nich.

Takie rozwiązanie ma oczywiście swoje plusy i minusy. Jeśli chcemy w vanie gotować, powinniśmy zadbać o odpowiednią cyrkulację powietrza, co za tym idzie, dobrym wyborem jest montaż kuchni po stronie przesuwnych drzwi. Ja na początku naciskałam, aby była po drugiej stronie, bo najbardziej zależało mi na stworzeniu przestrzeni optycznie wpadającej w kwadrat. Niestety wiele kamperów, które są wąskie i długie od razu burzą we mnie skojarzenie z korytarzem i nigdy nie lubiłam przestrzeni w formie prostokąta. Zatem na dzień dobry powiedziałam stanowcze nie dla kuchni zastawiającej przesuwne drzwi i zabierającej mi to poczucie dużej przestrzeni.

W związku z tym kuchnia musiała znaleźć się po przeciwnej stronie przesuwnych drzwi, co spowodowało konieczność umieszczenia tam okna, które będzie można otwierać w trakcie gotowania i zamontowania wiatraka dachowego w okolicy bliskiej do kuchenki. Z tym nie mieliśmy problemu, okna boczne zamówiliśmy na allegro u polskiego producenta, a okna dachowe – które co jest świetne – ma opcję i wdmuchiwania i wyciągania powietrza dostaliśmy w przyzwoitej cenie u handlarza częściami do kamperów w Kielcach.

Stawienie pytań i szukanie indywidualnych odpowiedzi

Zanim napiszę o nasze kuchni mam kilka uwag związanych w kuchnią w vanie i w sumie takie same uwagi będę miała do każdego innego pomieszczenia w kamperze. Tutaj tak jak w życiu – każdy musi zrobić to pod siebie i najlepiej odpowiedzieć sobie najpierw na kilka pytań.

Pytanie 1. – dla kogo ma być kuchnia?

Kto ma zamiar w niej gotować i dla ilu ludzi, tj. czy gotujesz sam dla siebie, sam dla dwojga, sam dla piątki, dla dzieci, dla zwierzaków, czy może rodzinnie, partnersko, we dwoje, troje? Ile osób musi mieć miejsce przy kuchennym blacie do pracy w jednym momencie i czy możesz wykorzystywać stół jadalniany do gotowania (od razu podpowiem, że lepiej założyć, aby go nie używać do takich celów). Jeśli chcecie gotować we dwoje, zdecydowanie należy pomyśleć o przestrzeni na dwóch kucharzy, albo chociaż na kucharza i jego asystenta. Jeśli chcecie korzystać w niej rodzinnie, naprawdę przegadajcie to, kto czego potrzebuje, to najlepsza radą, jaką mogę Wam dać

Pytanie 2. – do czego ma być kuchnia?

Skoro już wiemy dla kogo to czas na pytanie, do czego ma nam w zasadzie służyć, bo to rozwieje wiele wątpliwości. Kochani, nie wszyscy muszą lubić gotować, czy po prostu chcieć gotować. Są kraje, gdzie iść do restauracji to podobny koszt jak zrobienie zakupów na bazarze i gotowanie samemu, a niesie ze sobą wiele innych korzyści, jak chociażby obcowanie z lokalną kuchnią (co też nie zawsze musi kończyć się dobrze, wiadomo). Jeśli jednak chcesz gotować, to co to mogłoby być – i tutaj też bez szukania w internecie haseł: co można gotować w kamperze, bo można to samo co w domu. 

Jeśli jednak na śniadanie jest owsiankę, na kolacje kanapki, a obiad jesz w lokalu, to też tej kuchni nie wiadomo jakiej nie potrzebujesz (ale ewentualne jej powiększenie w przyszłości może nie być takie proste). Do ugotowania wody na kawę nie potrzebujesz tak bardzo „domowej” kuchni. Odpowiadając na to pytanie, będziesz już wiedział czy kuchnia musi być na stałe, czy może być chowana. Czy potrzeba ci 2 palników, czy wystarczy kartusz z gazem. Ile potrzeba Ci miejsca na przechowywanie żywności i czy musi to być w lodówce, czy tylko suchy prowiant w szafkach.

Kuchenny blat roboczy – ergonomia w kuchni

Wymiary naszego kuchennego blatu to dokładnie 125 cm na 68 cm i znajduje się on na wysokości 90 centymetrów. Jego głębokość i wysokość w dużej mierze zależeć będzie od lodówki, jaką wybierzemy. Dodatkowo w kwestii wysokości osadzenia blatu warto sprawdzić, jak wygląda to w szafach kuchennych – ergonomia takiego mebla w vanie jest bardzo ważna. Nie chcemy przecież garbić się przez godzinę, gotując obiad albo nienaturalnie wysoko podnosić rąk przy krojeniu warzyw. Na blacie oczywiście musi znaleźć się też miejsce na zlewozmywak, baterię i gazówkę, plus blat roboczy, który jest niezmiernie ważny. Czyli ważne jest wszystko? Tak, po części tak 😀 Tak naprawdę za robienie kuchni zabraliśmy się wtedy, kiedy prace miały się ku końcowi, ale wszystkie elementy na stałe znajdujące się w kuchni zamówiliśmy już w grudniu (przypomnę, że przebudowę zaczęliśmy w listopadzie i skończyliśmy w czerwcu).

Lodówka – domowa, kamperowa, z zamrażalnikiem czy bez

Lodówka z zamrażalnikiem, która okazała się być świetnym wyborem. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że zapewne nie każdy ma możliwość, aby wybrać kuchnię „domową” niż „kamperową”, ale jeśli macie nie szczypcie się i weźcie taką z zamrażalnikiem. Długo szukaliśmy tak małej lodówki, która w swoich zewnętrznych wymiarach będzie miała jak najwięcej litrów pojemności, przy okazji klasę energetyczną A+++, a jej cena nie wywali nas z kapci. Udało nam się znaleźć lodówkę marki Philco PTB 1183 o wymiarach 58 x 56 x 85 cm i pojemności całkowitej 119 litrów. Sama przestrzeń lodówki to 105 litrów, zamrażalnik ma litrów 14 i jest to wystarczająca pojemność jak na trzymanie najpotrzebniejszych rzeczy. Klasa lodówki to A i trzy plusy, a według specyfikacji roczny pobór prądu wynosi 94kWh. Z dostawą do domu zapłaciliśmy za nią 790 złotych i były to dobrze wydane pieniądze. O tym, co zawsze musimy mieć w lodówce, napiszę trochę dalej.

PS. Wybierając lodówkę zwróć uwagę na to, ile prądu będzie ona zużywać, aby odpowiednio dostosować moc akumulatorów i paneli fotowoltaicznych.

PS. Pamiętajcie też o zamykaniu lodówki na jakiś zatrzask, byście nie musieli zbierać jej zawartości na zkarętach tak jak my na początku! 

Płyta gazowa – jaką wybrać i co z butlą gazową

Gazówka wyobraźcie sobie przyszła do nas z Niemiec i nawet z wysyłką była tańsza niż te w kraju. Chcieliśmy także gazówkę „domową” z dwoma palnikami i udało nam się taką znaleźć na stronie Amazon. Jest to dwupalnikowa gazówka marki IsEasy za kwotę 60 euro plus 25 euro koszt wysyłki. Zapewniam, że nie znaleźliśmy w Polsce nic tańszego niż 85 euro. Wymiary płyty to 31 x 52 centymetry. Co ważne! Do projektu należy wliczyć sobie dobry kawałek na odsunięcie jej od ściany – to głupia uwaga, ale nie aż tak, bo jak te 5-10 centymetrów przyjdzie nam ją odsunąć, to możemy się zdziwić, że z blatu roboczego zostanie nam kawałek, na którym ledwo kubek postawimy. No i oczywiście nasza gazówka stoi palnikami w poziomie, a nie w pionie, by z łatwością operować oby dwoma naczyniami naraz.

Butla z gazem, którą mamy nie jest butlą jak w domu, chociaż ta zmiana nastąpiła zaraz przed wyjazdem. Od początku szukaliśmy butli samochodowej LPG, którą można zamontować pod busem i przez te pół roku nie mogliśmy znaleźć walca o odpowiednim wymiarze i z homologacją (choć ta chyba nie jest potrzebna, jeśli gaz jest do ogrzewania i gotowania). Rzutem na taśmę trafiła nam się w super cenie butla LPG 65 litrowa, którą tankujemy na stacjach benzynowych – i taką butlę mamy podpiętą pod gazówkę.

Nic nie jest jednak bez wad, a o tym, jakie problemy można mieć w butlą LPG pod samochodem zimą, pisałam we wpisie o zimowym vanlifie.

Wiemy, że wiele osób korzysta ze zwykłych butli z gazem, co też ma swoje minusy. W wielu krajach świata, a nawet Europy, butle różnią się od siebie, co uniemożliwia wymianę i rodzi potrzebę zakupu nowej butli. W kwestii jej dopełniania, to często można spotkać się z odmową na stacji lub trzeba mieć odpowiednie przejściówki. Jak widzicie, wszystko ma swoje plusy i minusy.

Woda, zlew, bateria i suszarka na naczynia

Zlewozmywak i bateria to wybór, który od początku był pewniakiem. Czarny, granitowy zlewozmywak Chichi Laveo o wymiarach komory 33 x 38 x 19 cm głębokości i wymiarach zewnętrznych 48 x 39 x 19 cm nabyliśmy za super cenę w Leroy Merlin. Naprawdę kwota 199 złotych to chyba najniższa cena na rynku i od razu do niego dokupiliśmy kran w stylu retro. Czarna, mosiężna bateria filmy Yoka przyszła do nas ze sklepu Empik i kosztowała 135,40zł. Może nie jest to najtrafniejszy wybór, bo zdecydowanie wygodniejszy i praktyczniejszy byłby kran z elastyczną szyjką, jakie widzieliśmy w sklepach. Jednak cóż mam powiedzieć, ten mi się spodobał i ot taki właśnie mamy kran. Od razu powiem, że granitowy zlew nie jest lekkim wyborem, co jest ważne dla tych, którzy muszą liczyć każdy wkładany kilogram, bo limit 3,5 tony topnieje z każdą wkręconą w vana śrubką.

Ps. Przy okazji wybierania zlewu i baterii pomyślcie o odpowiedniej wielkości zbiorniku na wodę, bo bez tego żadne wyposażenie nie pomoże!

To jeszcze dobry moment, aby wspomnieć o suszarce na naczynia, której wiele osób nie ma, bo ma matę do ociekania wody. Nam udało się kupić składaną, gumową suszarkę, której i tak nie składamy, bo ciągle jest włożona w miskę, z którą idealne zgrały się wymiarem. Co jeszcze nam się udało przez przypadek? Suszarka idealnie wchodzi w miskę (która i tak jest potrzebna w vanie, aby zrobić np. szybkie pranie), a miska idealnie wchodzi w komorę od zlewu! To akurat czysty przypadek, ale wszystko tak idealnie się układa, że podczas jazdy nic się nie obija ani nie rysuje.ą

Blat kuchenny – wielkość i rozmieszczenie

Zatrzymajmy się jeszcze po raz ostatni na blacie. Jak wspomniałam, jego wymiary 125 x 68 cm naturalnie zostały pomniejszone o zamontowany zlew i gazówkę.  Z tymi sprzętami typowego blatu roboczego zostało nam  go sporo mniej, więc Krzysiek w wolnej chwili zmontował deskę do krojenia na wymiar, którą układamy sobie na zlewozmywaku i to na niej w dużej mierze przygotowujemy posiłek. Przy okazji nic się nie brudzi, bo ewentualne soki, obierki czy inne odpadki spadają do zlewu, z którego bez problemu idzie wszystko wyjąć i wrzucić do kosza na śmieci.

Jak wiadomo na blacie też nie może być luźnych rzeczy zbyt wiele, bo i tak podczas jazdy przyjdzie nam wszystko, co ruchome pozdejmować. U nas na blacie stoi tylko jednej materiałowy pojemnik, który na czas jazdy ląduje w szafce razem z czajnikiem i dzbankiem filtrującym wodę. Inne rzeczy na stałe mają swoje miejsce w szafkach i szufladach, więc nie mamy z tym za dużo pracy.

Pozostałe wyposażenie kuchni

Inne elementy wyposażenia naszej kuchni są już w szafkach i są to: czajnik, kawiarka, rondel, patelnia i pokrywka w ilości sztuk jeden. Czy to nie za mało? Nie, dla nas wystarczająco. Poza tym rondelek jest mały i lekki, przez co zawsze zabieramy go, idąc na dłuższy trekking w góry. Tę opcje wypróbowaliśmy już, jadąc autostopem w studniową podróż. Pozostałych naczyń mamy trochę więcej i jeśli chodzi o ich materiał, to mamy talerze, miski i kubeczki z nietłukącego się materiału. Jednak moje dwie miski w kształcie serca i ulubione kubki musiały tym razem pojechać ze mną – jeśli się potłuką to trudno jednak na razie nic się im nie dzieje. Jeśli chodzi o sztućce, to nie bawiłabym się w żadne plastikowe, turystyczne, dwustronne czy składane. Najlepiej zabrać kilka porządnych noży i pozostałe sztućce ze zwykłej domowej zastawy i cześć.

Z rzeczy, których możecie się nie spodziewać, a ją mamy jest blender z wielkim kielichem marki Blaupunkt TBG701 o mocy 800W. Korków nam nie wybija i nasz prąd jest w stanie go uciągnąć. Po co nam blender? Bo lubimy omlety, szejki i koktajle z mrożonych owoców.

Z rzeczy, których nie mamy i ubolewam, to piekarnik, ale słyszałam, że są takie biwakowe miski**, w których można na gazówce lub na ognisku coś upiec, więc kto wie? Może w przyszłości się to zmieni 😊

** Edit: podczas podróży spotkaliśmy parę Amerykanów w Rumunii, Ci podarowali nam piekarnik na gazówkę i sprawdza się świetnie! Możemy w nim upiec pizzę i różne inne ciasteczka.

Rozmieszczenie w szafkach i szufladach

Czas na rozmieszczenie tego wszystkiego w szafkach i tutaj ogromny plus za to, że mamy szuflady, dokładnie trzy sztuki, z czego najwyższa jest szufladą kuchenną. W niej trzymamy najczęściej używane przedmioty, czyli: sztućce, kubki, miski, talerze i podkładki korkowe.

Drugim miejscem trzymania rzeczy podręcznych są dwie półeczki zawieszone nad blatem i jedna to cała półka pełna słoiczków z przyprawami i ziołami, a druga to kawa, herbata, izotonik – wiadomo, to wszystko fajnie jak jest na wyciągnięcie ręki. Co prawda słoiczki nieco hałasują, ale w przyszłości jakoś sobie z tym problemem poradzimy.

Najgorzej poszło nam zagospodarowanie przestrzeni pod blatem kuchennym i tutaj zrobiliśmy wielką wtopę. W sumie winny jest temu panel z elektroniką, kablami i bezpiecznikami, który niby miał być dobrze dostępny, a i tak ten dostęp jest tragiczny. Tutaj też idą rury odprowadzające brudną wodę z prysznica i ze zlewu co powoduje jeszcze gorsze rozmieszczenie tego, co chcielibyśmy tam trzymać. Także tutaj mamy kurku do zakręcenia dopływu gazu z butli LPG. W tym całym pierdolniku znalazła się nasza najpojemniejsza szafa kuchenna, która jest o kant … potłuc.

Nie będę Wam mydlić oczu i opowiadać o samych super rozwiązaniach, jakie mamy, bo kurde – nie mamy i ta szafka jest najmniej praktyczną przestrzenią w vanie. Już w trasie wstawiliśmy do środka półkę, która trochę ratuje sytuację i trzymamy na niej szeroko pojęte garnki. Mamy tutaj dwie skrzynki z suchym jedzeniem i siatkę produktów „na zapas”, które na bieżąco uzupełniamy. Chociaż tyle, że kosz na śmieci z Ikei mieści się idealnie. TIP nie kupujcie za dużego kosza na śmieci, bo bez sensu jest je chomikować. Lepiej wybrać mały kosz, który zmusi Was do częstszego wyrzucania śmieci, dzięki czemu nie nabawicie się nieprzyjemnych zapachów.

Nasza lista zakupów, czyli czego (raczej) nam nie zabraknie

To, co mamy w lodówce i szafkach nie odbiega zbytnio od tego, co mamy w domu, chociaż na pewno nie trzymamy tego, czego nie jemy przez pół roku. Jak jest, to trzeba zjeść i tyle.

Z rzeczy suchych to na bieżąco uzupełniamy makaron i ryż, bo to ląduje na talerzu najczęściej. Płatki owsiane, kukurydziane i czekoladowe i dodatkowe orzechy i bakalie to stałe wyposażenie naszej szafki. Dodatkowo kilka puszek z tuńczykiem, sosy pomidorowe, oliwa z oliwek, mąka i kilka puszek na w razie czego: fasola, kukurydza, groszek.

Z produktów do lodówki to stale w naszym arsenale są nabiał, szczególnie białe twarożki, jogurty naturalne, skyry, mleko i jajka. Do tego dżem, czekolada i masło orzechowe – idealne na trekking w góry. Czasami jak mamy ochotę, wrzucamy jakąś wędlinę i mięso. Oczywiście w lodówce trzymamy też owoce i warzywa, których już od dawna nie może zabraknąć w naszym menu!

Zamrażalnik? TAK, bo trzymamy w nim chleb zawsze jeden w zapasie, żebyśmy spokojnie mogli podjechać do sklepu kiedy będzie okazja, a nie potrzeba. TAK, bo trzymamy zamrożoną porcję warzyw do obiadu, gdybyśmy nie mieli nic świeżego. TAK, bo możemy kupić mięso i tofu na zapas, czyli na dobry tydzień do przodu bez obawy, że coś się popsuje i trzeba będzie to wyrzucić. TAK, bo możemy jeść lody, kiedy i ile chcemy!

Co można ugotować w kamperze?

Według nas niemalże wszystko! Prawdziwy, polski obiad? Jednogarnkowe potrawy, zupy czy inne ukochane posiłki – jak najbardziej! Naleśniki, omlety, owsianki, kanapki, czego dusza pragnie. Tak naprawdę nie byłoby dania, które byśmy przygotować chcieli, a nie mogli.

Wbrew pozorom mając zwyczajną gazówkę i naczynia, jak w domu stacjonarnym, dysponujemy prawdziwym warsztatem kucharskim. Wiele kamperów ma na stanie nawet piekarniki. U nas na takowy nie ma miejsca, ale zostaliśmy w podróży obdarowani piekarnikiem na kuchenkę gazową, który pozwala nam na pewne wypieki.

Poza tym mam wrażenie, że w kuchni większym problemem może być znalezienie odpowiednich półproduktów do przygotowania konkretnych dań, a nie jej wyposażenie 😀 
Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, możecie je zadać w komentarzu 👇 Tam także możecie dać znać, co myślicie o naszej małej kuchni ❤
Maja R.

Dodaj komentarz