Lekcja 2 – skąd brać pieniądze na podróże? Czyli wszystko co możemy powiedzieć Ci o pieniądzach.

Jesteśmy zalewani falą pytań o to, skąd brać pieniądze na podróże, jak zarobić na podróż życia, jak to jest, że podróżujemy od roku, nie pracując. Absolutnie nas takie pytania nie dziwią i wcale nas nie denerwują. Wręcz przeciwnie, dość chętnie na nie odpowiadamy, bo wiemy, jakie to może być ważne dla naszych czytelników. Sami przeszliśmy drogę, gdzie wchodząc w dorosłość, nie mieliśmy żadnego zabezpieczenia finansowego. Jak to się stało, że wychowując się w „zwykłej polskiej rodzinie”, dziś mając 30 lat możemy pozwolić sobie, na ponad roczne wakacje? Dlaczego tak otwarcie mówimy o pieniądzach? Zaczynajmy.

O finansach w Polsce się nie mówi, pieniądze są tematem tabu. Nie ma się co dziwić, skoro sam Prezes NBP publicznie wygłasza hasła „Ludzie nie muszą znać się na ekonomii, od tego jest rząd i odpowiedni specjaliści.”. Ja się pytam – co to w ogóle za bełkot?! To jest moi kochani dramatyczne przekonanie! 

O pieniądzach powinniśmy uczyć się rozmawiać, powinniśmy uczyć się nie tylko liczyć, odejmować i dodawać, ale też (o ile nie przede wszystkim) powinniśmy sami z siebie chcieć zdobywać nową wiedzę w zakresie finansów. Nie mamy tego w szkole, nie mamy tego często w domu, więc jedynym ratunkiem jest szukanie na własną rękę.

Ja też nie jestem żadnym orłem, a makro i mikroekonomia były najgorszymi przedmiotami na studniach – niemniej – przez całe moje dziesięć lat dorosłego życia zrozumiałam, jak krzywdzące mogą być przekonania o pieniądzach, zarabianiu i oszczędzaniu.

Dziś sporo o pieniądzach mówię, stąd co kwartał na blogu pojawiają się wpisy podsumowujące koszty naszej podróży Vanem. Dlatego bez owijania w bawełnę zaraz po zakończeniu budowy pojawił się wpis związany z kosztami takiego przedsięwzięcia w naszym wykonaniu.

Mimo to bez przerwy trafiają do nas pytania na temat kosztów życia w vanie, kosztów podróży i nietracące na popularności pytanie:

Skąd bierzemy pieniądze na podróże?

Odpowiedź jest prosta: z oszczędności. I mogłabym na tym poprzestać, ale nie chcę, bo jej udzielenie nikogo nie przybliży do realizacji własnych celów. Mało tego, często pojawić się mogą zarzuty o rzekomych kłamstwach, zarabianiu na lewo, czy stwierdzenia, że pewnie mamy działalność i „ktoś na nas robi”.

Dlatego uważam, że rzucenie samej odpowiedzi, nawet jeśli prawdziwej, niewiele wnosi w życie tych, którzy ją usłyszą. Wyjaśnijmy może najpierw dokładnie, co kryje się pod pojęciem „naszych” oszczędności.

Od kwietnia 2020 roku do dziś żyjemy ze zgromadzonych oszczędności!*

To nie jest żart, a wynik naszego stylu życia i codziennych wyborów, ale o tym później. W kwietniu 2020 roku rzuciliśmy pracę w Niemczech i od tamtego czasu:

  • Odbyliśmy 100-dniową podróż autostopem przez Włochy, Wielką Brytanię i Portugalię.
  • Kupiliśmy samochód ciężarowy i przebudowaliśmy go na VanDom, a przypomnę, że to koszt rzędu 70 tysięcy złotych!
  • 10 czerwca 2021 rozpoczęliśmy życie vanliferów, a obecnie jesteśmy w Gruzji (styczeń 2022).
Jak się domyślacie, korzystając z najprostszej matematyki, ten okres pochłonął już sporo, a nasza podróż trwa i jeszcze nie zbliża się do końca. Zdradzę Wam, że szacujemy wrócić z niej w okolicy końca wakacji tego roku, więc przed nami jeszcze ponad pół roku w drodze.

Sama, kiedy to piszę, ledwo w to nie wierzę – dlatego, że ja też uważałam, że jest to niemożliwe dla „zwykłego człowieka” takiego jak ja i Krzysiek! To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że naprawdę mamy moc i choć nie jest to proste, możemy doprowadzić nasze marzenia do ich realizacji.

* w razie zmiany tego stanu obiecuję zaktualizować artykuł.

Jak odłożyliśmy pieniądze potrzebne na ponad roczną podróż?

To jest temat rzeka, ale postaram się go ugryźć sprawnie i bez kołczowego nawijania makaronu na uszy. 

W 2018 roku wzięliśmy ślub i niedługo po nim, w październiku 2018 roku wyjechaliśmy obydwoje do Niemiec. Krzysiek pracował tam już wcześniej jako zawodowy kierowca. Ja po skończeniu szkoły poszłam na studia zaoczne i równocześnie pracowałam jako księgowa w Polsce.

Wyjazd do Niemiec był ukierunkowany na zarobienie pieniędzy, aby móc ruszyć w podróż dookoła świata. Tak, wyjeżdżaliśmy z jasnym celem, co z pewnością pomogło nam zebrać fundusze w tak krótkim czasie. Nie byliśmy rozkojarzeni innymi wydatkami i doskonale czuliśmy podskórnie jaka jest stawka tej gry.

W Niemczech spędziliśmy blisko 20 miesięcy, więc nawet niepełne dwa lata. Oby dwoje pracowaliśmy, chociaż były okresy, że ja byłam bezrobotna. Obalam mit, że Niemcy to dojna krowa, gdzie każdy znajdzie pracę bez problemu i to za super stawkę. Nie, to nie jest prawda. Ja sama zmieniałam pracę aż 4 razy i w zasadzie tylko jedna z nich miała naprawdę fajne wynagrodzenie. Jednak we dwoje udawało nam się niemalże żyć z jednej pensji, a odkładać drugą.

Jasno określony cel, a rzeczywistość XXI wieku

Jak wspomniałam, samo posiadanie celu pomaga nam się ukierunkować i działać na tym polu. Hola hola, mamy XXI wiek i my też w nim żyjemy! Też jesteśmy wystawieni na pokusy wydawania pieniędzy na różne przyjemności. Tym, co mam wrażenie, ochrania nas przed nadmiernym wydawaniem pieniędzy, to skłonność do bycia oszczędnym.

Nie będę kłamała w tej kwestii, ale sami znamy osoby, które z łatwością oddają się zakupom i nie patrzą na metkę (bardziej na markę). Nie mnie oceniać Wasze wybory konsumpcyjne, przecież nie każdy musi mieć taki cel, jaki mamy my. Jednak bądź chociaż trochę uczciwy i sam przyjrzyj się swoim wydatkom.

Ze swojej strony mogę powiedzieć, że milion składa się z groszy. Jeśli więc ważny jest dla Ciebie telefon na abonament, dostęp do Netlfiksa czy HBO GO, subskrypcja na YouTube, Spotify czy cokolwiek innego. Jeśli dla własnego dobrego samopoczucia raz na miesiąc idziesz na obiad do restauracji za 80 zł, kupujesz kawę w McDonald’s za 15 zł, idziesz ze znajomymi na pizzę, kręgle czy do kina, to mi nic do tego, bo to są Twoje wydatki i Twoje przyjemności!

Bądź sprawiedliwy wobec siebie i przyznaj bez żadnego poczucia winy, że wydajesz na to pieniądze, bo tak chcesz, bo to Twoje hobby, pasje, zainteresowania. Jeśli czujesz potrzebę posiadania oryginalnych butów Adidasa, ubierania się w dobrych markach, noszenia w kieszeni iPhona, grania na konsoli PS5, jeżdżenia samochodem z 200km pod maską – to jest Twoje i ma prawo takie być.

Jednak w związku z tym samym – nie masz prawa oceniać nas i naszych wyborów. Nie możesz, idąc tym tokiem myślenia, zarzucać nam kłamstwa, złodziejstwa, oszustw i wyzyskiwania innych. Przyjmij do wiadomości, że inne osoby podejmują inne wybory, ponoszą inne koszty i dzięki temu są w stanie zaoszczędzić więcej pieniędzy.

Tutaj nie ma drogi dobrej ani złej – każdy ma swoją. Jest za to wybitnie dobry cytat:

„Nie mów mi, jakie są Twoje priorytety. Pokaż mi, na co wydajesz pieniądze, a sam Ci powiem, gdzie one są.” James W. Frick

Sukcesem oszczędzania jest wydawanie mniej, niż się zarabia

Nie myślałam, że padnie tutaj takie proste zdanie, przecież to wie każdy. Żeby w miesiąc zaoszczędzić 1000zł, tyle musisz wygenerować różnicy między Twoimi zarobkami, a wydatkami. Jeśli jesteś „na zero”, to drogi są trzy:

  • albo zaczniesz mniej wydawać,
  • albo zaczniesz więcej zarabiać,
  • albo pogódź się ze takim stanem rzeczy.
Oczywiście nie musi się to zadziać z dnia na dzień. Każdy przypadek jest inny, każdy ma inny bagaż, możliwości i sytuację w życiu. My, aby to zmaksymalizować wydawaliśmy tyle, ile było konieczne. Chociaż nie odmawialiśmy sobie krótkich urlopów, np. na Majorce, w Maroku czy wypadów w okoliczne Alpy. Regularnie chodziliśmy na siłownie i żyliśmy na całkiem fajnym poziomie. Wzięliśmy też na warsztat punkt drugi, stąd decyzja o blisko dwuletnim życiu na niemieckiej emigracji.

Zrobić budżet, to wskazać swoim pieniądzom, dokąd mają iść, zamiast się zastanawiać, gdzie się rozeszły

Tak stwierdził John C. Maxwell i jestem w stanie się z tym zgodzić, chociaż nigdy nie byłam dobra w planowanie budżetu. Być może u Ciebie sprawdzi się on bardziej, szczególnie na etapie przyglądania się swoim wydatkom

Jak wspomniałam, my jesteśmy po prostu oszczędni. Zawsze oglądami daną rzecz kilka razy, zanim zdecydujemy się na jej zakup. Jesteśmy z tych osób, które wracają do domu i łapią się za głowę, mówiąc „jeju, czemu tego nie kupiłem, to było takie ładne/potrzebne/funkcjonalne”, a nie z tych, co mówią „jeju, po co mi to i tak nigdy niego nie użyję”. 

Nie planujemy budżetu nigdy. Kontrolujemy wydatki w miarę na bieżąco. Podliczamy koszty jakiegoś okresu, wyjazdu, przedsięwzięcia i sprawdzamy, jaki jest stan naszego konta. Nie robimy tego w celu przysłowiowego zaciskania pasa, bo rozrzutność nam nie grozi i w zasadzie rzadko kiedy mielibyśmy coś do ograniczenia.

Te przekonania nie zaprowadzą Cię do celu

Jest wiele, o tak, jest cała masa przekonań o pieniądzach, zarabianiu, o biednych i bogatych, które powtarzane są jak mantra, a nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości. Mało tego są krzywdzące, dla osób, których dotyczą, ale przede wszystkim są krzywdzące dla Ciebie! Dlaczego?

Bo ich bezrefleksyjne powtarzanie do niczego Cię nie doprowadzi, będzie Cię za to w nich utwierdzać, finalnie odbierając Ci sprawczość i wpychając w poczucie, że cały niesprawiedliwy świat działa przeciwko Tobie. Dość!

I mówię to ja, twardo po ziemi stąpająca osoba, która była dokładnie tam, gdzie (być może) jesteś teraz Ty. Nie ma nic złego w poszukaniu innych dróg, w spojrzeniu na sprawy inaczej, w odważeniu się i czasami postawieniu czegoś na jedną kartę.

Tylko ciężka praca się opłaca. Pieniądze są złe. Jak jest bogaty, to dlatego, że ukradł. Kiedy pójdziesz do normalnej pracy. Pieniądze szczęścia nie dają. Nie wychylaj się. Wszystko jest winą szefa. Zejdź na ziemie, nigdy nie będziesz bogaty. Wolę być biedny, ale szczęśliwy. Nie bądź taki pazerny. Nie pójdę zapytać o podwyżkę, bo z pewnością szef mnie zwolni. Nie zasługuję na więcej. Wszystkim żyje się coraz gorzej. 

Przekonania są ważne! To one często pchają nas do przodu lub trzymają w rydzach i nie pozawalają zrobić kolejnego kroku. Nie mówię, że ich zmiana jest prosta. Czasami po prostu życie musi nas przetyrać, doprowadzić do krawędzi, abyśmy w końcu wszczęli w swojej głowie bunt i zawalczyli o siebie. 

Skupmy się na faktach, czym są, a czym nie są pieniądze?

Każde z powyższych przekonań można wziąć do ręki jak kostkę Rubika, kręcić i zobaczyć co z tego wyjdzie. Dlaczego tylko ciężka praca (głównie w domyśle fizycznym) ma się opłacać, a nie chociażby efektywna lub dobrze płatna? Dlaczego bogaty musiał ukraść, a nie uczciwie zarobić? 

Pieniądze nie są ani dobre, ani złe. One jedynie stwarzają warunki do wydawania ich na rozporządzania nimi na większą skalę, ale to my decydujemy, na co je przeznaczymy! Jeśli dla mnie ważne jest odkrywanie świata w sposób zrównoważony, poznawanie ludzi, przyrody z ciekawością i otwartością, przy okazji fotografowanie tego i opowiadanie w internecie, to bardzo Cię przepraszam, ale to nie będą źle wydane pieniądze przez złego człowieka.

Analogicznie, pieniądze nie są alternatywą do bycia szczęśliwym w zamyśle: wolę być szczęśliwy niż bogaty. Zastanów się na chłodno, czy kiedykolwiek byłeś w sytuacji, że realnie wolałbyś mieć mniej pieniędzy? Mnie szczerze taki stan nie przychodzi do głowy. Czy to dlatego, że nigdy nie byłam aż tak bogata? Nie myślę, że dlatego, że to powiedzenie jest do bani!

Powoli zmierzamy ku końcowi.

Ustal swoje priorytety, to klucz do sukcesu!

Na koniec mogę dać ostatnią radę – naprawdę zacznij od ustalenia swoich priorytetów! Dla mnie są to:

  • rodzina – jestem w stanie wydać pieniądze na to oby spotkać się z rodziną, tak często, jak tego potrzebujemy, w ważnych dla nas momentach, aby sprawić sobie radość.
  • bezpieczeństwo – potrzebuje finansowej poduszki bezpieczeństwa, która pozwoli mi na spokojne życie przez kilka miesięcy, w razie czego (to nie są pieniądze, jakie wydamy w podróży, a te, które zostawimy sobie na ogarnięcie życie po powrocie).
  • podróże i rozwój – nie oszczędzam na podróżach i nauce nowych rzeczy, lubię szukać darmowych alternatyw, ale nie biczuję się wydając na książki, kursy, szkolenia.
  • fotografia i sport – dwie inne pasje, gdzie mogę w czystym sercem wydać pieniądze to wiedza i sprzęt fotograficzny oraz na wszelkiej maści sprzęty, karnety i zawody sportowe.

Twoje priorytety są zapewne całkowicie gdzieś indziej i dobrze. Jeśli je ustalisz, łatwiej będzie Ci oszczędzać lub po prostu nie oszczędzać, jeśli tego nie potrzebujesz. 

Twórcy, których śledzić polecam

Nie znam lepszych źródeł do nauki o pieniądzach i do zmiany przekonań na temat pieniędzy, jak poniżsi specjaliści! Jestem mega fanką każdego z nich i pochłaniam ich treści w internecie jak gąbka:

Ci dwaj panowie świetnie opowiadają o finansach, oszczędzaniu, zarabianiu i robią to genialnie! Prowadzą blogi, ale ja szczerze najwięcej czasu poświęcam na słuchanie podcastów – darmowa wiedza, którą dają jest na początek aż nadto wystarczająca.

Ola rozkręciła taką firmę, że czapki z głów! Od niej jednak uczę się planowania, realizacji projektów, zarządzania czasem, wyznaczania celów i pracy z nimi.

Pierwsze kroki, które warto poczynić, jeśli chcesz zacząć oszczędzać pieniądze

  • przyjrzyj się swoim wydatkom, czy wszystkie są konieczne, czy można znaleźć tańszą alternatywę.
  • ustal listę priorytetów, które pozwolą Ci znaleźć obszary, z których nie chcesz rezygnować lub które wręcz przeciwnie, chcesz rozwijać.
  • pozbądź się długów lub jeśli nie jesteś w stanie zrobić tego szybko, koniecznie ustal je w budżecie.
  • poświęć czas na wartościowe materiały w zakresie finansów i realizacji celów, zadbaj o swoją wiedzę.
Ostatnia porada dla osób, które pracują na etacie – zapytajcie o podwyżkę. Na serio, to nie boli i nikt od razu Cię nie zwolni! Ja pracując w Niemczech byłam po podwyżkę dwa razy, w dwóch różnych firmach i z tym moim jeszcze trochę kulawym niemieckim szłam do działu kadr z niemalże mopem pod pachą, bo raz np. pracowałam jako sprzątaczka. I wiecie, co się stało?

Raz kierownik powiedział „Maja, nein” no więc podziękowałam i wróciłam do pracy. Czytaj, zapytałam o podwyżkę, dostałam odmowę, pracowałam dalej (jasne można poszukać też innej pracy).

Za drugim razem szef powiedział „Maja, okej” i ją dostałam. 

Oto co się stało, nikt nie zginął, nikt nie stracił pracy, raz dostałam odpowiedź pozytywną, a raz negatywną. To jakby było na tyle. Wiem, że to może być dla Ciebie ciężka rozmowa, ale pamiętaj, że nie musi ona od razu pociągnąć wielki konsekwencji. My kobiety często zarabiamy mniej (np. niż mężczyźni), bo jesteśmy bardziej ugodowe i delikatniejsze w negacjach. Warto zapytać, po prostu. 

Jesteście nieodpowiedzialni! Za co będziecie żyć w przyszłości?

Takie zdania też się trafiają i wtedy chcę mi się trochę śmiać, bo serio? Nieodpowiedzialni? Kochani, według badań ponad połowa Polaków spłaca jakieś raty, kredyty i pożyczki. Naprawdę ktoś zarzuca nam bycie nieodpowiedzialnymi, bo nie pracujemy, ale mamy pokaźną poduszkę bezpieczeństwa? 

Za co będziemy żyć w przyszłości? Za to, co zarobimy! Pracy na świecie nie brakuje, a my przekonaliśmy się już, że sobie poradzimy. Mamy rok 2022, kolejny rok walki z sami-wiecie-czym, sytuacja na świecie jest bardzo niestabilna, w Polsce rośnie inflacja, a rząd wprowadza Nowy Ład. Podejrzewam, że wózek, na którym jedziesz też może nie być stuprocentowo pewny.

Po powrocie chcemy znaleźć pracę za granicą, znów ruszyć na emigrację, poznać nowy kraj, nowe miejsce i życie w innej szerokości geograficznej. Zdobędziemy nowe umiejętności, podłapiemy jakiś język. Znów niejednokrotnie zderzymy się ze ścianą, ale kto tego nie doświadcza? Mamy nadzieję znów trochę uzbierać na realizacje kolejnych celów.

To była długa i miejscami cholernie trudna droga

Nie chcę mówić, że mieliśmy w tym dużo szczęścia. Nie zgadzam się z tym, a z pewnością nie odegrało ono aż tak wielkiej roli. 

  • zaczynaliśmy oboje z poziomu zero, a nie minus, tzn. nie borykaliśmy się z żadnymi długami.
  • stosunkowo szybko ulokowaliśmy część gotówki w mieszkaniu własnościowym, które może nie jest warte dużo (piszę dla osób, które znają cenny z większych miast), co stanowi dla nas pewne zabezpieczenie.
  • odkąd skończyliśmy edukację szkolną pracowaliśmy we dwójkę i szukaliśmy przy tym, w miarę możliwości, dobrze płatnych prac.
  • szybko nauczyliśmy się odpowiednio gospodarować pieniędzmi, selekcjonować wydatki na koniczne i te związane z przyjemnościami.
  • mamy podobne podejście do zarabiania, wydawania i odkładania, co ułatwia osiąganie wspólnych celów, oboje jesteśmy oszczędni.
  • nie mamy dzieci ani też rodziców czy innych nam bliskich osób, który wymagałyby od nas finansowego wsparcia.
Od razu jednak powiem, nie życzę sobie komentarzy o wydźwięku:
  • „Was na to stać, bo nie macie dzieci” – znamy całe mnóstwo podróżujących rodzin, całe mnóstwo rodzin, gdzie rodzice nadal realizują swoje pasje i czasami mam wrażenie, że robią to, z jeszcze większym zapałem, bo czują na plecach oddech swoich dzieci, którym chcą pokazać piękno i możliwości świata!
  • „Wam jest łatwiej bo… (wstaw cokolwiek)” – dlatego, że otworzyłam się tutaj bardzo i nie potrzebuję niczyich wytyków, jak to nam w życiu było łatwo. Jeśli masz ochotę napisać nam coś takiego, to wstrzymaj wodze, bo z całym szacunkiem, ale nie masz pojęcia o czym mówisz.
Przez całe życie pracowaliśmy uczciwie na to, co dziś mamy. Tylko my wiemy, ile włożyliśmy w to wysiłku, samozaparcia. Wiemy z ilu rzeczy musieliśmy w życiu zrezygnować, bo nie było nas na nie stać. Dlatego doceniamy każdą zarobioną złotówkę i z uśmiechem wydajemy ją na realizowanie się w tym, co kochamy!

Podróżnicze lekcje, czyli inne wpisy z tej serii

Jakiś czas temu na blogu pojawił się mój pierwszy wpis oparty na przekonaniach, jakie można mieć lub usłyszeć na temat podróżników i turystów. Oczywiście kręcił się dookoła popularnego hasła „prawdziwy podróżnik”, a ja ze swoim talentem do odnajdywania zależności i obierana tematu jak cebuli – warstwa po warstwie wyszłam temu stwierdzeniu trochę na przekór.

Zaczęłam w swojej głowie obalać wzniosłe cytaty, o podróżnikach, którzy rzekomo więcej czują, rozumieją i są w ogóle ponad tą całą szarą masą ludzi zmierzających donikąd. Dość! Nie każdy musi kochać podróżowanie i nie potrzebuje wyjechać na drugi koniec świata, aby posiąść jakąś wiedzę tajemną.

Mam zrozumienie dla domatorów, dla tych, co nie porzucą rodzinnych stron na rzecz dzikich wojaży. Dlatego, jeśli Ty jesteś taką osobą, to dla Ciebie także jest tutaj miejsce, bo jesteś po prostu wartościowym człowiekiem.

O tym wszystkim szerzej przeczytasz w artykule:

Lekcja 1 – jak być prawdziwym podróżnikiem? Złote rady, które mam dziś w dupie.

Dajcie znać, czy lubicie takie tematów! Mam jeszcze trochę kwestii do poruszenia.

Jestem człowiek rozkmina, który do tego lubi opowiadać, więc dajcie mi znać w komentarzu.

Maja R.

3 komentarze

  1. Jestem w szoku.
    Przyszedłem na bloga poznać ludzi z kominkiem w kamperze i poczytać o Gruzji, a… dostaję świetne przypomnienie nt.priorytetów w życiu i tego, iż zarabiając relatywnie dobre pieniądze, nie pracuję nad oszczędnościami i słabo kontroluję wydatki (sic! a mam dzieci.. 🙂 i podobnie jak Wasi znajomi uważam że są świetną motywacją i dobrym pchaczem do działania).
    Dziękuję Maju za ten wpis, "rozebranie tego gó**a na atomy" i przypomnienie o blogu Szafrańskiego.
    Dziękuję Maju i Krzychu za pokazywanie Waszej odwagi, determinacji i.. pokazywanie miejsc, w których również marzy mi się być.
    Bądźcie zdrowi i realizujcie marzenia!
    m.

    • fakt blog jest całkiem motywacyjny- co prawda mnie w temat wprowadzili busem przez swiat ale zrobili sie mocno korporacyjni i juz ich sie ciezko oglada

Dodaj komentarz