Książki sierpnia – Rumunia, Bałkany i praca głęboka

   „Jeśli pomyślę dobrze, problem nie polega na tym, że trzech chłopców stoi na rogu ulicy i krzyczy „Śmierć Żydom!”. Rzecz w tym, że okrzyk ten przechodzi niezauważony, nie budząc sprzeciwy – jak brzęczenie tramwaju…”   

   Mihail Sebastian    

 

Cześć! Witam Cię w mojej serii wpisów Książki Miesiąca

Będą tutaj pozycje, które udało mi się przeczytać w każdym miesiącu 2021 roku. Uważam, że czytanie książek, bardzo nas rozwija i to na wielu polach. Pozwala spojrzeć szerzej na świat, poznać nowe perspektywy, zobaczyć pewne problemy i oczywiście świetnie działa na wyobraźnię. Dlatego, nie czekaj tylko łap za książki i pozwól sobie odkryć nowe światy. Forma Książek Miesiąca będzie prosta – krótkie miesięczne podsumowanie, opis każdej książki, moja subiektywna opinia i ocena użytkowników portalu www.lubimyczytac.pl. Książki to podróże i tutaj nie ma dyskusji. Zaczynamy!

Sierpień nazwałabym lekkim dramatem, ale sporo się działo na Rumuńskiej ziemi – tak – bo od 8 sierpnia przemierzamy rumuńskie drogi i bezdroża i  jest pięknie, ale o tym wszystkim piszę we wpisach o Rumunii. Jednak sierpień i w książkach był Rumuński, i odrobinę Bałkański także (bo Rumunia to nie Bałkany!). 
 
Wybierałam więc tytuły związane z destynacją, po której podróżujemy lub jej okolicach. Stąd 3 książki: dwie o Rumunii, jedna o Bałkanach plus 1 książka, którą czytam powoli, dokładnie, po rozdziale-dwóch i tak o niej myślę i ją sobie w głowie układam.
 
Ale powiem to także wprost. Podsumowując: 2 książki przeczytałam w całości, 2 ciągle czytam.

„Rumunia. Pęknięte lustro Europy” Dorota Filipiak

Kiedy pierwszy raz pojechałam do Rumunii, nie przeczuwałam nawet, że to początek wielkiej, wspaniałej przygody. Przygoda ta trwa do dziś i mam nadzieję, że wraz z tą książką wchodzi w nowy etap. Rumunii nie da się poznać, a tym bardziej zrozumieć, jeśli nie poświęci się jej dość czasu i uwagi. Bo Rumunia to cała Europa. Kontynent odbija się tu jak w lustrze, tylko troszkę popękanym, zlepionym z różnych fragmentów – z zachodu i wschodu. Jest trochę turecko i węgiersko, odrobinę niemiecko i nieco słowiańsko. Mistycyzm wschodniego chrześcijaństwa miesza się z surowym protestantyzmem. Swoje ślady pozostawili Dakowie. W języku pobrzmiewa starożytny Rzym. W architekturze dostrzec można historię całego starego kontynentu. Rumunia to fascynująca mieszanka wszystkiego, co przytrafiło się Europie na przestrzeni niemal dwóch tysięcy lat.
 
Książka ta to trochę dziennik, trochę pamiętnik, zapis podróży – próba zachowania w pamięci tego, co ulotne, chwil spędzonych w Rumunii, spotkań i wrażeń. Nie ma tu obiektywnej oceny, zimnej relacji. To jak najbardziej osobiste spostrzeżenia i uwagi pisane na marginesie kolejnych podróży rzeczywistych i wyobrażonych, trwających nieprzerwanie od kilkunastu lat.

W trakcie pracy miałam wiele wątpliwości. Wszak tyle już o Rumunii napisano. Jednak wielokrotnie przekonywałam się, że ciągle jest wiele do zrobienia, bo krzywdzące, niesprawiedliwe stereotypy mają się aż nazbyt dobrze. Chciałabym pokazać Rumunię taką, jaką jest. Niewolną od problemów, mocno zanurzoną w burzliwej przeszłości, ale odważnie patrzącą w przyszłość i mającą wiele do zaoferowania.
 
* * * 

Ocena na Lubimy Czytać jest hmm adekwatna. Tak uważam, chociaż myślę, że książkę oceniłabym na mocne 8, gdyby była o 1/3 krótsza. Zacznę od tego, że faktycznie jest w niej tak dużo Rumunii, jak Węgier i może szkoda, że gdzieś w tytule nie jest to zaznaczone. Przynajmniej po przeczytaniu chyba 276 stron już na pewno zapamiętam, że duża część obecnej Rumunii to dawne Wielkie Węgry. Jednak nawet jeśli ta historia jest nadal żywa, to trochę brak mi w książce tego, co w kraju jest obecnie. Bardzo delikatnie tylko muśnięty temat ciemnych lat władzy komunistycznej, która jest przecież równie ważna i całkiem niedawno odcisnęła wielkie piętno na rumuńskiej ziemi.

Plusem jest to, że książka bardzo mocno zmotywowała mnie do odkrywania Rumunii poza górskimi szlakami. Mocno postanowiłam, aby ściągać Krzyśka z Łuku Karpat i zagłębiać się w miasta, miasteczka, wsie i wioski. Aby zobaczyć ludzi, mieszkańców, życie, jedzenie. Poczuć ten inny smak i zapach. Ale znów. Faktycznie, po 170 stronach bardzo tego chciałam, ale po 270 już byłam tym zmęczona, a miałam wrażenie, że dalej czytam już to samo, ale w innych słowach i tylko rozdział nazywa się inaczej. Przed wyjazdem do Rumunii, ale także na Węgry, polecam przeczytać.

Ocena czytelników www.lubimyczytac.pl              6,2/10

„Dziennik pisany później” Andrzej Stasiuk

 

„Jadąc przez Banja Lukę, rozmyślałem o niej. Wśród, ruin, grobów i pól minowych. Rozmyślałem o tym, jak leży na wznak między Wschodem a Zachodem. Leniwa i senna. W tych nieśmiertelnych brzózkach. Na piachu. Dłubie nosie, kręci kulki i marzy o własnym losie. O przyszłym zamążpójściu, o dawnych gwałtach albo że pójdzie do klasztoru. W Banja Luce o tym myślę, gdy pada deszcz i szukam wylotówki na Chorwację, na Węgry, bo już wracam. Myślę o niej w Jajcu i myślę w Travniku. Jak się czasami przewraca na bok w tych wiekuistych brzózkach, w tych piaskach wieczystych, wspiera na łokciu i patrzy na widnokrąg, gdzie się podnoszą pokusy wielkich miast, brylantowe wieżowce, chorągwie z pięknymi herbami firm globalnych i gdzie światło lucyferycznie odbija się od chmur, składając w obcojęzyczne napisy głoszące chwałę nadchodzącego wyzwolenia, które niczym bezlitosna fala zatopi stare, a ocali nowe. Za to ją kocham. Za to patrzenie. Za to leżenie na boku. I sobie obiecuję, że jak tylko wrócę z tych beznadziejnych Bałkanów, to ją zaraz opiszę. Kilometr po kilometrze, hektar po hektarze, gmina po gminie, wymieniając te wszystkie nazwy jak zaklęcia, jak modlitwy, jak litanie, arko przymierza, domie złoty, wieżo z kości gdzieś koło Małkini, gdzieś koło Bełżca”.
 

 

* * * 

Książka Bałkańska i jednak trochę żałuję, że to nie jest nasz obecny kierunek. Stasiuk to znany autor, który napisał wiele i wielu też go czyta – a dla mnie, to nasze pierwsze spotkanie. Przyjemne, nie powiem, że nie. Książka cieniutka, bo ma zaledwie 136 stron, ale nie czyta się tak lekko, jak sądziłam. Pewnie wrócę do książek autora i do tej konkretnej także, jeśli w planach będę mieć podróż na Bałkany. Dziś przeczytała i odkładam, a polecić mogę raczej tym, co ich literatura podróżnicza po prostu ciekawi. Ocena na portalu? W sumie podpisuję się. 

Ocena czytelników www.lubimyczytac.pl              6,8/10

„Od dwóch tysięcy lat” Mihail Sebastian

 

Utrzymana w poetyce dziennika powieść przedstawia losy żydowskiego intelektualisty w międzywojennej Rumunii, w czasach narastającego antysemityzmu i gwałtownych napięć.

 

Autor zastanawia się, co to znaczy być Żydem w obliczu niebezpiecznej radykalizacji poglądów, portretuje ludzi i panujące wśród nich nastroje, przyjmując postawę uważnego i wrażliwego obserwatora. Ta wydana w 1934 roku, przenikliwa, niemal złowieszcza, a dziś zadziwiająco aktualna książka to nie tylko próba uchwycenia momentu dziejowego i naszkicowania charakteru epoki, ale też „ryzykowny akt szczerości” autora, który w świecie powszechnego rozgorączkowania stara się zachować jasność umysłu, broniąc swojego prawa do samotności.


 

* * * 

Książka ma 336 stron, jestem za połową i muszę ją na chwilę odłożyć. Jest tak ciekawa, głęboka i poruszająca. Pełna tylu myśli, że to jest szok. Ale przez to jest dla mnie cholernie ciężka! Okrutnie powolnie idzie mi jej czytanie i czuję, że muszę ją odsunąć, zrobić sobie dwie-trzy książki przerwy i wracam, więc pełne podsumowanie będzie, kiedy ją ukończę. 

 

Ocena czytelników www.lubimyczytac.pl              7,3/10

„Czuła Przewodnicza. Kobieca droga do siebie” Natalia de Barbaro

 

Książka znanej psycholożki i felietonistki magazynu „Wysokie obcasy”.



Natalia de Barbaro pracuje z kobietami, które poszukują odpowiedzi na pytania: „Kim tak naprawdę jestem? Czego chcę? O czym marzę? Na co sobie pozwalam?”. Jej książka to rzetelna z punktu widzenia psychologii, ale także poetycka, czasem brutalnie szczera i poruszająca opowieść o kobiecej drodze do poznania samej siebie. Dlaczego kobiety grają role, które wcale im nie odpowiadają? Czemu pracują ponad siły i surowo oceniają się za najmniejsze uchybienia? Jak sprawić, by wewnętrzny głos, mówiący kobiecie o jej potrzebach i marzeniach, był słyszany wyraźniej niż nakazy i wymogi kultury? Autorka zaprasza w podróż pod opieką Czułej Przewodniczki – kobiecej intuicji i mądrości. Idealna lektura dla kobiet, które czują, że w ich życiu za dużo jest powinności, a za mało radości.



„Czuła przewodniczka” jest zilustrowana kolażami wybitnej artystki młodego pokolenia Anety Klejnowskiej.

 



* * * 

To jest książka, którą czytam powoli i jestem z tego powodu szczęśliwa! Bo czasami zdarza się być chaotyczna, gubi nas w wątkach i sytuacjach. Dlatego rozdział po rozdziale, czytam i odkładam. Dużo myślę o tym, czego dotyka i gdzie w tym jestem ja. Póki co oceniam ją na więcej niż 7,1 gwiazdki. Jednak rozumiem, z czego ta ocena może wynikać. Obawiam się jednak, że wielu osób chciało w niej znaleźć odpowiedzi, a nie pytania. Chciało recepty, a nie głębokiej pracy. Może szukali księgi, dekalogu, checklisty do zrobienia, a dostali … lustro? Takie jest na ten moment moje zdanie i uważam też, że książka nie jest z tych do przeczytania na raz i odłożenia na półkę, to nie 10 rzeczy to zrobienia, aby zmienić siebie, to nie poradnik Pani Domu. Zobaczymy, co będzie dalej.

 

 

Ocena czytelników www.lubimyczytac.pl              7,1/10

Na tym kończę mój czytelniczy sierpień. W sumie 2 pozycje zapisane jako przeczytane, to jak na razie zdecydowanie ostatnia lokata w tym roku.

Jednak nie ma smutku, bo te dwie które czytam są na poważnie – głębokie, piękne i dają tyle myśli na minutę, rozmyślań, że nie chcę przez nie przelecieć jak pies przez pole. Czuję, że one zostawią we mnie wiele dobrego ❤

Maja R.

* * * 

Wszystkie opisy książek, znajdujące się pod tytułem i autorem pozycji pochodzą ze strony www.legimi.pl lub bezpośrednio z okładki książki. Średnie oceny książek w skali od 1 do 10 są przytoczone ze strony www.lubimyczytac.pl zgodnie ze stanem informacji na dzień 6.09.2021 r.

Dodaj komentarz