Książki lipca – totalny misz-masz, czyli nadrabiam zaległości

  „Jest więcej niż jeden rodzaj wolności (..) Wolność czegoś i wolność od czegoś.”    

   Margaret Atwood    

 

Cześć! Witam Cię w mojej serii wpisów Książki Miesiąca

Będą tutaj pozycje, które udało mi się przeczytać w każdym miesiącu 2021 roku. Uważam, że czytanie książek, bardzo nas rozwija i to na wielu polach. Pozwala spojrzeć szerzej na świat, poznać nowe perspektywy, zobaczyć pewne problemy i oczywiście świetnie działa na wyobraźnię. Dlatego, nie czekaj tylko łap za książki i pozwól sobie odkryć nowe światy. Forma Książek Miesiąca będzie prosta – krótkie miesięczne podsumowanie, opis każdej książki, moja subiektywna opinia i ocena użytkowników portalu www.lubimyczytac.pl. Książki to podróże i tutaj nie ma dyskusji. Zaczynamy!

Lipiec był totalnym misz-maszem książkowym, a to z jednego powodu – sięgałam po książki, które na półkach trochę już czekały. Na lipiec nie miałam bowiem żadnych większych planów i uznałam to za idealną okazję, aby nadrobić to, co na półkach mi zalega. Dlatego 
 
Ale ja nie o tym, bo i ile ilości nie było – skończyłam czerwiec z 3 pozycjami – 1 klasykiem i 2 reportażami, z których pod kątem jakości pozamiatało. 

„O perspektywach rozwoju małych miasteczek” Małgorzata Boryczka

Małgorzata Boryczka podjęła świadomą grę z tradycją literacką, o czym świadczy już sam tytuł zbioru. W przeciwieństwie do Andrzeja Bursy nie wybrała reportażu, o którym mowa w znanym wierszu poety, ale sięgnęła po opowiadanie w pierwszej osobie i różne formy stylizacji językowej. Mocnym spoiwem tego literackiego fresku ukazującego wewnętrzne światy bohaterów i rytuały zbiorowości jest miejsce akcji. W opowiadania Małgorzaty Boryczki wpisane jest dążenie do zdiagnozowania – bez demonizacji i bez idealizacji – mechanizmów życia w małym miasteczku, które okazują się znacznie bardziej uniwersalne, niż chciałoby się sądzić .Niewielka przestrzeń, mniej anonimowa od wielkomiejskiej, lepiej je unaocznia, uświadamia – czasem w sposób głęboko ironiczny, czasem ciepły, ale zawsze refleksyjny i pogłębiony -że małomiasteczkowość jest w nas i wokół nas
 
* * * 

To było totalne zaskoczenie, dlatego że sugerując się okładką tytułową, byłam pewna, że sięgam po jakiś reportaż, opis stanu, rozważania nad problemem. Książka okazała się jednak zbiorek opowiadań i o ile ja nie jestem fanką takich książek (po kilku w tym roku już przeczytanych), to ta ujęła mnie za serce. Świetnie się książkę czytało, poza tym jest na tyle krótka, że nawet nie wiadomo jakim cudem, a już się kończy. Niektóre historie trochę mnie bawiły, biorąc pod uwagę fakt, że sama pochodzę ze wsi, a przed wyjazdem w podróż mieszkałam w małym miasteczku. Wiele trafnych spostrzeżeń i doprawdy odpowiedni język. Nie wszystkie historie do mnie trafiły równie mocno, ale kilka sięgnęło naprawdę głęboko. Stereotypy, myślenie, przekonania. Ciekawa książka, warta przeczytania.

Ocena czytelników www.lubimyczytac.pl              6,9/10

„Koniec świata umyj okna” Agnieszka Jelonek 

 

Alicję zaczynają dręczyć ataki paniki. Wkrótce lęk całkowicie opanowuje jej życie. Nie rozumie, co się z nią dzieje; ma niepijącego męża, wystarczająco dobrą pracę i wspierającą rodzinę. Skąd zatem biorą się te stany? Alicja ukrywa swój koszmar, próbując żyć „normalnie”, w końcu jednak traci grunt pod nogami, a kto nie ma kontroli nad życiem, ten przestaje widzieć w nim sens. Szukając przyczyn zaburzeń, Alicja zaczyna dostrzegać to, co wcześniej umykało niezauważone.
 

 

* * * 

Na stronie lubimy czytać, widzę bardzo podzielone opinie i moje też taka będzie. Mało co z książki pamiętam, po niecałym miesiącu moje wspomnienia, o czym traktuje i jak o tym mówi, są dość mgliste. To może oznaczać jedno, że – no cóż – nie wywarła na mnie wielkiego wyrażenia, chyba czegoś mi zabrakło i oprócz tytułowego hasła nie jestem w stanie przywołać z niej nic. Nie chcę obrażać niczyich uczyć, nie mam wiedzy, czy ta książka jest w pewnym sensie autobiograficzna? Temat ważny, ale finalnie czytałam bardziej ruszające książki o podobnej tematyce niż ta. No i krótka! Dlatego warto przeczytać mimo wszystko, nawet jako przerywnik. Zajrzeć za firanki osób, które borykają się z atakami paniki. Zobaczyć ten rollercoaster. 

Ocena czytelników www.lubimyczytac.pl              6,7/10

„10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie” Elif Shafak

 


Istnieje pogląd, że od upadku powstania warszawskiego do zajęcia stolicy przez oddziały polskie i radzieckie miasto pozostało całkowicie martwą, pozbawioną ludności pustynią gruzów.
Ale Warszawa nigdy nie była „królestwem bez poddanych”. Nawet w tym straszliwym czasie, kiedy na rozkaz von dem Bacha kto żyw musiał opuścić miasto, a w jego lewobrzeżnej części przystąpiły do działania niemieckie ekipy specjalne powołane w celu ostatecznego zniszczenia i spalenia tego, co pozostało – istniała jedyna na świecie Rzeczpospolita gruzów.

W siedmiu nowelach Gluth-Nowowiejski portretuje warszawskich robinsonów – ludzi, którzy w nieustannym zagrożeniu, w ekstremalnie trudnych warunkach, bez dostępu do pożywienia i wody żyli na zgliszczach. Ukrywali się najczęściej w piwnicach lub na strychach. Zazwyczaj wybierali budynki najmocniej zrujnowane, którym nie groziło podpalenie lub wysadzenie przez niemieckie oddziały niszczycielskie.
 
W książce znalazła się historia Czesława Lubaszki, piekarza, który wykupił żydowską dziewczynę za pięć bochenków chleba, i Panny X, która odgrywała rolę niedorozwiniętego mężczyzny, by ukryć przed wszystkimi swoją kobiecość, a także Aresa – mściciela z ruin, który postanowił popsuć szyki nazistom. Opowiadania zostały opatrzone notatkami bibliograficznymi i zdjęciami.


 

* * * 

Tematy wojenne niewątpliwie są w moim kręgu zainteresowań i chętnie sięgam po książki o takiej tematyce. Nie, żeby ich czytanie sprawiało mi szczególną radość, ale lubię wiedzieć, chcę wiedzieć i chcę pamiętać. Zbiór opowiadań człowieka, który przeżył Powstanie Warszawskie opowiadających historię, no właśnie kogo? Ludzi, osób, każdego człowieka, który został w popowstańczej Warszawie, mimo że nie powinien, nie mógł. Decyzją Niemców miasto miało umrzeć, zginąć, Polacy mieli o nim zapomnieć. Ale tak się nie stało, a ta książka opowiada „życie” a raczej walkę o każdy dzień tych, który Warszawy nie opuścili. To pierwsza książka, którą przeczytałam o warszawskich Robinsonach. Niewyobrażalne co był w stanie zrobić człowiek, jak żyć, albo inaczej – jak oczekiwać na nowe życie w gruzach starego, ukochanego miasta. Niestety mam taką smutną refleksję po tej książce na dziś – czym dla nas teraz jest Warszawa? Wyobrażacie sobie, czym była dla Polaków podczas II Wojny Światowej? Polecam, mocno polecam tę książkę!

 

Ocena czytelników www.lubimyczytac.pl              7,7/10

„Nie umieraj do jutra” Wacław Gluth-Nowowiejski

 

Czy wystarczy 10 minut i 38 sekund, aby opowiedzieć całe ludzkie życie?
Leila nie żyje. Jej ciało jest martwe, ale mózg jeszcze pracuje. Każda kolejna minuta przynosi ze sobą wspomnienie innych wydarzeń, smaków i zapachów. Obrazy pozornie wyrwane z kontekstu łączą się w zmysłową opowieść o życiu w świecie, w którym wielu ludziom nadal odbiera się prawo do bycia sobą.

Elif Shafak jest jedną z najważniejszych współczesnych pisarek, a 10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie zostało uznane za jej najlepszą powieść i znalazło się na krótkiej liście tytułów nominowanych do Nagrody Bookera.





* * * 

Oj tak! Ależ to była ciekawa historia! Książka trafiła na półkę w momencie szukania autorów innych niż polscy, europejscy i amerykańscy. Takim trafem na półkę trafiła książka tureckiej pisarki Elif Shafak. Niezwykle mnie wciągnęła opowieść o zupełnie innym świcie, o zupełnie innych realiach i sytuacji osób, o których w kontekście Turcji, tamtejszej religii i mentalności nigdy nie myślałam. Historia głównej bohaterki, prostytutki – z wyboru? Raczej z braku wyboru. Uderzające przedstawienie kultury, więzów rodzinnych i sytuacji w tureckim domu. Strasznie ruszył mnie sposób manipulacji małą dziewczyną, wmawianie jej nieprawdy, kłamstwo napędzające kolejne kłamstwo, aby na koniec i tak wszystko zamieść pod dywan. Brak perspektyw i szans, a mimo wszystko wyjście na prostą – tylko na moment. Ciekawa historia, nieco kryminalna, z dreszczykiem, a ukazana w innym dla nas – Polaków świecie. Może nie jest to moja ukochana książka, ale pokazuje tylko różnych perspektyw, że stanowczo jest warta przeczytania – no i akcja w Stambule, świetnie oddaje nastrój miasta inny niż przedstawiany turyście.

 

 

Ocena czytelników www.lubimyczytac.pl              7,7/10

„Opowieść podręcznej” Margaret Atwood

 

Świat jak z najgorszego koszmaru, gdzie reżim i ortodoksja są jedynym prawem.
Freda jest Podręczną w Republice Gilead. Może opuszczać dom swojego Komendanta i jego Żony tylko raz dziennie, aby pójść na targ, gdzie wszystkie napisy zostały zastąpione przez obrazki, bo Podręcznym już nie wolno czytać. Co miesiąc musi pokornie leżeć i modlić się, aby jej zarządca ją zapłodnił, bo w czasach malejącego przyrostu naturalnego tylko ciężarne Podręczne mają jakąś wartość.
 
Ale Freda pamięta jeszcze, choć wydaje się to nierealne, że kiedyś miała kochającego męża, wychowywali córeczkę, miała pracę, własne pieniądze i mogła mówić. Ale tego świata już nie ma…
Na podstawie powieści powstał znakomity serial.

 



* * * 

Całe szczęście o książce nie widziałam wiele, a i serialu nie mam jeszcze za sobą. Dlatego historia zamknięta w książce była dla mnie czymś nowym – i strasznym. Obserwując świat oczyma Podręcznej Fredy, świat który jest inaczej poukładany, reżimowy i poniżający. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że ja jestem w stanie wyobrazić sobie taką sytuację na świecie. Świat głównej bohaterki wywraca się do góry nogami, ale aby zrozumieć wszystko i odkrywać go po kawałku należy ogromnie się skupić. Wszystko dlatego, że książka napisana jest bardzo chaotycznie, często zmieniamy miejsca, czas, bohaterów, historię. Jedno zdanie mówi o obecnej sytuacja, a kolejne jest już wspomnieniem z przeszłości, kolejne znów teraźniejszością. Ale  nawet tego nie możemy być pewni. Co jest realne, a co jest wizją bohaterki – czasami musiałam wracać kilka linijek do tyłu, aby na nowo się odnaleźć. Historię i zarys świata przedstawionego poznajemy powoli, budujemy go ze skrawków informacji, a filialnie zakończenie książki… Nie przynosi nam odpowiedzi, tą możemy dopisać sobie sami. Książka dla mnie niezwykle wciągająca i z pewnością niedługo sięgnę po jej drugi tom pt. „Testamenty”.

 

 

Ocena czytelników www.lubimyczytac.pl              7,3/10

„Kolej podziemna” Calson Whitehead

 

Powieść uhonorowana Nagrodą Pulitzera i National Book Award.
Zdobywczyni Goodreads Choice Award w kategorii Fikcja Historyczna.

 

Jedna z najważniejszych książek o Ameryce, jakie kiedykolwiek napisano.

 

Ulubiona książka Baracka Obamy i Oprah Winfrey.

 

To baśń o wolności i sile ducha, niezwykła mieszanka dokumentalnej prawdy i najbardziej wymyślnej fikcji. Powieść pełna niespodzianek, radości i trwogi – wielka uczta dla każdego czytelnika.

 

Cora jest niewolnicą w trzecim pokoleniu na plantacji bawełny w stanie Georgia i należy do najniższej kasty. Jej życie nie jest łatwe, a będzie jeszcze gorzej, bo lada moment z dziecka stanie się kobietą. Kiedy Ceasar, przybyły z Wirginii najświeższy nabytek plantatorów, opowiada jej o kolei podziemnej, oboje decydują się zaryzykować ucieczkę. Po piętach depcze im pościg, a schwytanie oznacza los gorszy od śmierci…

 

Tytułowa kolej podziemna to określenie stworzonej przez abolicjonistów sieci przerzutowej zbiegłych czarnych niewolników z południowych stanów Ameryki głównie na północ do Kanady, a także do Meksyku. Na ten skomplikowany system ucieczkowy składały się drogi, tunele, szlaki, bezpieczne kryjówki, ale też ludzie – przewodnicy, sponsorzy, zarówno organizacje, jak i społeczności. Nazewnictwo kolejowe tworzyło tajny kod, jakim posługiwali się uciekinierzy i abolicjoniści. Do sekretnego języka dochodził też system tajnych znaków graficznych. Kolej podziemna jednoczyła czarnych i białych w walce o wolność, godność i prawa człowieka.

 



* * * 

Wybierając tę książkę nie miałam pojęcia, o czym opowiada i muszę przyznać, że mocną mną wstrząsnęła. Po naszej stronie oceanu niewiele się mówi o tragedii Afrykańczyków masowo ściąganych do stanów, sprzedawanych na targach niewolników i wykorzystywanych. Europa tez ma sporo za uszami i wiele tragedii także nie tak odległych historycznie. A temat jest ogromny, ważny, ciekawy pod takim kątem,  że ja osobiście mam takie zdanie: nie ma rzeczy, która działa się w przeszłości i odcisnęła takie piętno, która nie ma wpływu na obecne losy świata. Nie ma. Uważam, że to nadal jest w nas i ciągnie się za nami, nawet jeśli tego nie chcemy. Dlatego tę książkę należy przeczytać i nieco zrozumieć ten inny świat. Może przestaniemy rzucać pustymi hasłami wyciągniętymi z przekonań opartych na prostolinijnych stereotypach. Do ostatnich stron myślałam, że ta historia skończy się inaczej – jednak w moich oczach ona nie skończyła się nigdy, a droga głównej bohaterki, tak jak wiele kobiet, mężczyzn i dzieci przed nią i za nią nie ma końca.

 

 

Ocena czytelników www.lubimyczytac.pl              7,1/10

Na tym kończę mój czytelniczy lipiec – chaotycznie to prawda – ale trochę tego było.

Za to na sierpień mam już plan – będzie trochę reportaży i literatury pięknej, a wszystko osadzone w realiach krajów do których się zaraz wybieramy ❤

Maja R.

* * * 

Wszystkie opisy książek, znajdujące się pod tytułem i autorem pozycji pochodzą ze strony www.legimi.pl lub bezpośrednio z okładki książki. Średnie oceny książek w skali od 1 do 10 są przytoczone ze strony www.lubimyczytac.pl zgodnie ze stanem informacji na dzień 9.08.2021r.

Dodaj komentarz