Trekking na Kościelec w Tatrach

Szlak na Kościelec (przez Murowaniec i Pięć Stawów) – najpiękniejsze szlaki w Tatrach

Kościelec to piękny szczyt górujący nad Doliną Gąsienicową. Na liczącą 2155 metrów górę prowadzi tylko jeden szlak – czarny – wejściowy i zejściowy. Jednak dotrzeć pod Kościelec można z najróżniejszych stron. Sama góra należy do tych wymagających, mimo że nie ma na nim łańcuchów, bo i też nie ma takiej potrzeby, to licznej grupie turystów mógłby zapewne przysporzyć wiele kłopotu. Przyda się nam obycie z większą ekspozycją, dobra sprawność fizyczna i opanowanie. Jeśli jesteś początkującym piechurem, to i tak zachęcam, aby wziąć ten szczyt pod uwagę, a w zasadzie nie sam Kościelec, a jego mniejszego brata, czyli Mały Kościelec. Zapraszam na szlak.

Jeszcze ważna informacja. Wejście na Kościelec może nie być w Twoim zakresie i jak to jak bardziej rozumiem! Co nie zmienia faktu, że ten wpis jest dla Ciebie ❤ Dlatego, że sam Kościelec można ominąć i zrobić trekking ta trasą bez wchodzenia na szczyt, a zaręczam to piękna trasa widokowa na Dolinę Gąsienicową idealna dla każdego.

 

Na Karb, a później na Kościelec najbliżej jest ze Schroniska Murowaniec. Trasa liczy 3,3 kilometra i podejście 709 metrów do góry, co nie powinno zająć więcej niż 2 godziny. Jeśli więc nocujesz w Murowańcu może to być idealny punkt na wschód lub zachód słońca.

Szlaki z okolic Zakopanego na Kościelec

  • Kuźnice > Kościelec– 7,8 km | 1273m ^ | 4h 9min
  • Brzeziny > Kościelec – 9,7 km | 1213m ^ | 3h 55min
  • Cyrhla >Kościelec  – 10,7 km | 1275m ^ | 4h 20min
  • Jaszczurówka > Kościelec – 11,4 km | 1494m ^ | 5h 16min
 

Osoby wybierające się na trekking na Kościelec bardzo często łączą go z wejściem na Kasprowy Wierch, Liliowe czy też Świnicę od strony Murowańca lub idąc dalej przez Zawrat czy Kozi Wierch i schodzą w Dolinę Pięciu Stawów. My wybraliśmy ten ostatni wariant, a nasza trasa przebiegała dokładnie tak, jak na poniższej mapie.

 

 Brzeziny – Murowaniec pieszo lub rowerem

Najgorszym dla nas etapem – zawsze – jest wejście w serce gór. Ponad 6 kilometrowa trasa z parkingu w Brzezinach do Murowańca już na wejście wyciska z nas energię. Tym bardziej, że najczęściej wychodzimy bardzo wcześnie rano, tym razem o 6:00 jesteśmy już w drodze. Czarny szlak do schroniska jest o tyle warty uwagi, że można go przejść pieszo lub wjechać tutaj rowerem. Ten odcinek jest uważany za jeden z najtrudniejszych szlaków rowerowych dostępnych na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Trudności tutaj nie ma zbyt wielkiej, oprócz tego, ze jednak rower musiałby być górski i na szerszych oponach, bo jednak trasa jest mocno kamienista. O ile podjechanie 505 metrów do góry na dystansie 6,5 kilometra może nie poprawić naszej sytuacji i wcale nie być lepszym wyborem niż podejście na nogach, o tyle błogosławiłabym tę decyzję po zejściu z gór. Myśl, że wsiadam na rower i zjeżdżam do samochodu zamiast dreptać tyle kilometrów napawałaby mnie optymizmem. Jednak tym razem szliśmy na pieszo, co zajęło nam około godzinę i kwadrans, nie więcej niż 2 godziny.

 

Murowaniec i kierunek na Zielone Stawy Gąsienicowe

W schronisku nie siedzimy za długo, a w zasadzie tyle ile zajmuje toaleta i wypicie kubka kawy. Lecimy dalej tym razem szlakiem żółto-czarnym, gdzie żółtym dotarlibyśmy na Kasprowy Wierch, to jednak nie jest dziś naszym celem i na rozwidleniu odbijamy w lewo kontynuując marsz czarnym szlakiem. Po drodze zaczynami mijać już pierwsze stawy. Litworowy Staw Gąsienicowy po prawej, Zielony Staw Gąsienicowy po lewej i liczne strumienie z wodospadami mniejszymi i większymi. W wielu miejscach strumień przecina szlak i zmusza nas do skakania po kamieniach.

Lekki trekking na Karb – idealny szlak dla każdego

Na rozwidleniu za Zielonym Stawem Gąsienicowym musimy zejść z czarnego szlaku, który prowadzi na Świnicką Przełęcz. Długo dyskutowaliśmy, czy wybrać się na Świnicę, czy nie. Jednak tego dnia nasze plany sięgały jeszcze Doliny Pięciu Stawów, a na Kościelcu w porównaniu do Świnicy jeszcze nie byliśmy. S kręcamy na niebieski szlak łączący Zielony Staw Gąsienicowy z Karbem.

Lekkim podejściem przez niecały kilometr wspinamy się na Karb. Tutaj naprawdę czujemy się jak w prawdziwej krainie jezior, bo po lewej znów mijamy większy Kurtkowiec, a po prawej dwa mniejsze Niżni i Wyżni Czerwony Stawek. W połowie niebieskiego szlaku mamy jeszcze Długi Staw Gąsienicowy, a odwracając się za siebie cała woda w Dolinie Gąsienicowej lśni w pełnym słońcu.

Karb – piękny przystanek bez konieczności trudnego wejścia na Kościelec

Na 1853 metrowy Karb docieramy na niedługo przed południem, znajdujemy sobie idealne miejsce na drugie śniadanie i wsuwamy świeże kanapki – w górach standardowo – masło orzechowe i dżem.

Jeśli naprawdę Twoje umiejętności nie są zbyt duże, czujesz lęk przed dużą ekspozycją, na stromych zejściach trzęsą Ci się nogi, albo jesteś z małymi dziećmi radziłabym nie iść na Kościelec i napawać się pięknymi widokami z tego miejsca. Już tutaj są one na tyle powalające, że jeśli sam szczyt nie jest Twoim celem, to podziwianie pięknej panoramy Tatr z tego punktu będzie równie satysfakcjonujące.

Dotarcie na Karb z Brzezin to jakieś 3 godziny 30 minut, prawie 10 kilometrów i blisko 900 m w górę.

Wejście z Karbu na Kościelec – ponad 300 metrowe podejście

Z Karbu na Kościelec mamy dość mocne podejście, bo na niecałym kilometrze musimy zrobić jeszcze ponad 300 metrów do góry. Początkowo prowadzi nas całkiem przyjemna ścieżka z ułożonych kamieni na skalnym rumowisku. Dalej zaczynają się zakosy i już coraz wolniej pniemy się na szczyt. Po drodze jest kilka miejsc, gdzie jeśli masz ze sobą kijki to zapewne je schowasz, bo będą bardziej przeszkadzały niż pomagały. Na szlaku nie ma łańcuchów, ani technicznie bardzo trudnych rzeczy. Jedynym problemem może być ekspozycja i jeśli masz lęk wysokości, czy lęk przestrzeni, albo po prostu – nie czujesz się pewnie w takich miejscach może, to być dla Ciebie ogromne wyzwanie. Sami spotkaliśmy kilka minut pod szczytem dziewczynę, która doszła pod górę i na 5 minut przed zawróciła, bo tam było już dla niej zbyt wiele, wystraszyła się i uznała, że widocznie jeszcze nie jest to góra dla niej. Z uśmiechem jednak zaczęła schodzić w dół, podejrzewam, że jeszcze kiedyś tutaj wróci.

 

Po przejściu ostatniego z trzech kominów stajemy nas szczycie. Pogoda jeszcze jest dla nas łaskawa i możemy podziwiać widok na Świnicę i dalej na Orlą Perć. W dole z każdej strony rozlewają się stawy w Dolinie Gąsienicowej, a chmury jak zwykle wolno kłębią się w okolicy Kasprowego Wierchu. Tego dnia na górze mimo pełni lata nie ma aż tak wielu turystów. Spokojnie możemy się rozejrzeć i nieco odpocząć. Później łapiemy plecaki i czeka nas zejście na Karb tą samą drogą. Przy zejściu pilnuję się jeszcze bardziej, bo to dla mnie trudniejszy element. Jakoś wejść na górę jest nieco łatwiej niż bezpiecznie z niej wrócić.

 Szlak przez Mały Kościelec do Czarnego Stawu Gąsienicowego

Tym razem na Karbie już się nie zatrzymujemy, a swoje kroki kierujemy na inną drogę niż tutaj przybyliśmy. Na zejście wybieramy czarny szlak przez Mały Kościelec skąd mamy idealny widok na ogromny Czarny Staw Gąsienicowy. Idziemy kawałkiem grani, bo zaraz zacząć ostre schodzenie, którego tak bardzo nie lubimy. Po dotarciu nad wody Czarnego Stawu mamy już ponad 250 metrów w dół. W tym miejscu wiele osób odpoczywa i rusza niebieskim szlakiem do Murowańca, aby zamknąć pętlę. Ogólnie to świetna. Robiąc tę trasę z Murowańca na Kościelec i z powrotem rekomenduję iść najpierw przez stawy zielone i schodzić na czarny tak jak my. Dlaczego?

Idąc z Murowańca na Kościelec przez Staw Czarny mamy 3,3 kilometra i podejście 708 metrów. Idąc z Murowańca na Kościelec przez stawy Zielone mamy 4,1 kilometra przy tym samym podejściu, więc ten wariant gwarantuje nam nieco lżejsze podejście.

 

Wracamy na nasz szlak – my nie idziemy do Murowanica, bo dzień wcześniej udało nam się zarezerwować nocleg w Schronisku Piątce. Wstępnie zależało mi na przejściu przez Krzyżne, ale finalnie na dzień po chorobie uznałam, że nie ma co tak szarżować i stanęło standardowo już na przejściu przez Zawrat. Spod rozwidlenia mamy do Schroniska w Dolinie Pięciu Stawów jeszcze 6,4 kilometra i ten wariat trasy powinien zająć około 3 i pół godziny. Potrzebujemy dodać sobie jeszcze czas na obiad i odpoczynek, więc od razu wysyłamy sms-a do schroniska, że nie zdążymy zameldować się przed 17:00.

Przez Zawrat w Dolinę Pięciu Stawów Polskich

Teraz już do końca trzymamy się niebieskiego szlaku. Najpierw obchodzimy jezioro i widzimy dwa odbijające w lewo szlaki żółte prowadzące w różne punkty Orlej Perci, ale nie – my twardo prujemy na ukochany Zawrat i jego 2158 metrów. Dokładnie 30 czerwca idziemy szlakiem letnim i może się wydawać śmieszne, że o tym mówię, ale kochani to Tatry! Z tego co wiem i na Orlą Perć i na Rysy przydadzą się jeszcze w tym okresie raki. Na Zawrat od północnej strony leży jeszcze trochę śniegu i w dwóch miejscach łańcuchy są zasypane, więc należy uważać.

PS. Myśleliśmy o przejściu przez Kozią Przełęcz, a później w schronisku dowiedzieliśmy się, że tam oblodzenie jest bardzo mocne i bez raków przejście zdaje się być nadal co najmniej ryzykowne.

O ile po północnej stronie w Dolinie Gąsienicowej już od dłuższego czasu kołatały się ciężkie chmury, tak po przejściu na południową stronę Zawratu jak ręką odjął. Idziemy ponownie w przyjemnym słońcu, a  chmury jeśli już się pojawiają, to tylko aby dopełnić piękna krajobrazu. Dolina Pięciu Stawów Polskich prezentuje się wyśmienicie i w świetnej atmosferze docieramy do schroniska.

Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich
〰 stan na 1 lipca 2021 roku 〰

Rezerwacji dokonaliśmy dzień wcześniej na stronie internetowej https://piecstawow.pl/! Wysłałam zapytanie na pośrednictwem formularza i późnym popołudniem otrzymałam odpowiedź.

Z racji, że rezerwowaliśmy z dnia na dzień, nie musieliśmy płacić zadatku przez internet, ale w dniu przyjścia do godziny 17:00 musieliśmy dać znać o ewentualnym spóźnieniu.

Otrzymaliśmy dwa miejsca w pokoju czteroosobowym i za łóżko zapłaciliśmy 60zł/osobę. Pokoje dwuosobowe kosztują 90zł/osobę, a te liczniejsze czyli 7, 8 i 10 osobowe 50zł za noc. W cenie dwójki jest pościel, w pozostałych pokojach cena obejmuje jedynie koce, a za wypożyczenie pościeli płaci się dodatkowe 15zł. My zawsze mamy ze sobą mały śpiwór albo wkładkę do śpiwora, więc koce są wystarczające. No i jak zawsze należy doliczyć około 2 złotych opłaty klimatycznej. 

Z tego co mi wiadomo, obecnie w Piątce nie funkcjonuje 'gleba’, ale w sumie o legendarny pokój 15 na poddaszu nie zapytałam wprost – moja wina 😀

Co do ilości wolnych miejsc, to byłam w szoku, bo ostatecznie byliśmy w pokoju SAMI!!! W Schronisku było luźno, cicho i spokojnie. A co jeszcze ciekawe, to nie wiem kiedy dokładnie, bo trochę nas tam nie  było, ale Schronisko się pięknie odremontowało. Obecne prysznice i toalety? No czapki z głów!

Finalnie tego dnia zrobiliśmy finalnie 18,6 kilometrów i zajęło nam to cały dzień. Ostatnio w Tatrach byliśmy w lutym, a wcześniej w ubiegłym roku – ale i wtedy latem i zimą byliśmy w tatrach Zachodnich. Cudownie wrócić w ten rejon Tatr, a wejściu na Kościelec po raz pierwszy było fantastycznym wyborem.

 

Mam nadzieję, że namówiłam Cię, aby wyskoczyć na Kościelec, a jeśli nie to chociaż na ta przepiękną trasę dookoła Doliny Gąsienicowej!

Z pozdrowieniem: Cześć!

Maja R.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz