Dolomity to przecudowne pasmo górskiej należące do łańcucha Alp Wschodnich. Usytułowane są w północnych Włoszech, co czyni je świetnym punktem, który warto wziąć pod uwagę planując urlop. Dolomity rozciągają się miedzy dolinami Val Rendena na zachodzie, Piawa na wschodzie oraz Val Pusteria na północy. Najwyższe wzniesienie w Dolomitach to licząca 3342m.n.p.m. Punta Penia, inne szczyty także wahają się w granicach 2-3 tysięcy metrów. Dolomity znane są z licznych vie ferrat, więc jeśli masz możliwość zabrania sprzętu i posiadasz podstawowe umiejętności poruszania się takimi szlakami, to poczujesz się jak w raju. Przy okazji bliskość pięknego Jeziora Garda, topowych włoskich miast: Mediolanu, Bergamo, Werony i Wenecji jeszcze mocniej kusi, aby się tu wybrać.
Naszym pierwszym pomysłem był wyjazd w Dolomity na 10 dni w kwietniu 2020 roku. Jest to jeszcze zimowy okres, gdzie wiele schronisk jest zamkniętych, ale nam to nie przeszkadzało. Planowaliśmy trochę tam pobiwakować i zobaczyć najpopularniejsze miejsca. Może i na szczęście, ten wyjazd się nie odbył, gdyż w kwietniu 2020 r. ta właśnie część Włoch została niemalże wyłączona. Czerwona strefa obejmowała Mediolan i okolice, a i wjazd do kraju był niemożliwy. Mówię, że dobrze, bo ostatecznie wylądowaliśmy w Dolomitach w lipcu tego samego roku na 3 tygodnie. Przyjechaliśmy do Włoch autostopem, po drodze, bo finalnie chcieliśmy dotrzeć do Hiszpanii. O tym przedsięwzięciu już pisałam, więc w tym artykule zostawiam tylko link.
Plan naszej podróży
Dolomity skradły nasze serca totalnie! Obydwoje zgadzamy się co do tego, że to okolica, w którą jeszcze stuprocentowo wrócimy. Mimo że spędziliśmy tutaj blisko 3 tygodnie na bardzo intensywnym trekkingu nadal pozostał ogrom miejsc do zobaczenia.
Sam plan kształtował się na bieżąco, bo mieliśmy jedynie zaznaczone punkty w mapie google, które znaleźliśmy na innych blogach podróżniczych i na Instagramie. Oprócz tego pytaliśmy miejscowych co warto zobaczyć, w punktach informacji turystycznych, na pocztówkach i mapach ustawionych przy wejściach na szlaki.
Finalnie spędziliśmy w samych Dolomitach 20 dni, z czego każdy był wypchany w atrakcję od rana do wieczora. Załączam mapę naszej trasy (okrężnie, bo jechaliśmy autostopem nie i zawsze to tak wyglądało, ale z zachowaną kolejnością) z każdym punktem, który odwiedziliśmy. To pierwszy wpis z całej obszernej serii treści o Dolomitach, więc póki co tylko pinezki i szybki opis. W kolejnych tygodniach do każdego punktu będę podpinała konkretny, rozbudowany artykuł o danym miejscu.
1-2 dzień
Bressanone
Wyjście na szlak pobliskiego Masywu Plose. To taki pierwszy rzut okiem na Dolomity i rozchodzenie nóg z plecakiem przed długą podróżą.
|
3-5 dzień
Park Narodowy Puez Odle
To trzydniowy trekking po pięknych górach. Trochę nasze TOP miejsce, jeśli masz mało czasu to rekomendujemy, aby wziąć to miejsce pod uwagę.
|
6 dzień
Sella Gruppe
Wejście na najwyższy szczyt Masywu – Piz Boe, skąd rozpościera się panorama na sąsiadującą Marmoladę (o ile całe niebo nie jest w chmurach).
|
7-9 dzień
Marmolada
Dwa dni czekania na pogodę na pobliskim parkingu i jeden dzień trekkingu po tym masywie. Aby wejść na najwyższy szczyt Dolomitów konieczna jest uprząż, jak i na wielu innych szlakach tego masywu.
|
10-11 dzień
Cinque Torri
Dłuższy trekking najpierw na Lago di Federa i dalej legendarnym szlakiem 434 i 436 uznawanym za najpiękniejszy szlak trekkingowy w Dolomiatch. Kończymy go kolejnego dnia wchodząc na Cinque Torri.
|
12-13 dzień
Masyw Toffany
Piękny masyw z trzema ciekawymi szczytami. Niestety wchodzimy na jeden, bo tylko tutaj prowadzi tradycyjny szlak pieszy. Na inne prowadzi kolejka lub via ferrata. Plus schronisko z widokiem na zachód słońca.
|
14-15 dzień
Tre Cime
Nie mogło zabraknąć wizyty w najpopularniejszym miejscu w całych Dolomitach, czyli na Trzech Kominach. Jeśli gdzieś widzieliście zdjęcie z Dolomitów, to prawdopodobnie z będzie to ta właśnie góra.
|
16-17 dzień
Lago di Sorapiss
Turkusowe jezioro ukryte w górach było świetnym miejscem na zachód i wschód słońca. Później wybraliśmy się na via ferratę z której pogoniła nas burza i czekało najgorsze zejście z gór podczas całego wyjazdu.
|
18-20 dzień
Park Narodowy Dolomiti Bellunesi
Ostatni punkt programu jest nieco oddalony od pozostałych masywów. Tutaj czeka nas relaks nad jeziorem Lage del Mis i odwiedzenie widowiskowych kaskad wodnych.
|
Transport – jak poruszać się między masywami w Dolomitach
W związku z tym, że w Dolomity dojechaliśmy autostopem i mieliśmy dom na plecach w postaci 60 litrowego plecaka każdy, dawało nam to OGROMNĄ swobodę podróży. Dużym plusem, którego doświadczaliśmy po raz pierwszy był fakt, że mogliśmy na szlak wchodzić i schodzić tak, jak nam się żywnie podobało. Nie musieliśmy wracać do punkty wyjścia, więc niemalże wszystkie masywy przechodziliśmy wzdłuż lub w poprzek wychodząc z zupełnie innej strony. Była to świetna okazja, aby w konkretnym miejscu zejść jak najwięcej miejsc bez konieczności wracania tym samym szlakiem.
Między masywami przemieszczaliśmy się niezmiennie, tylko i wyłącznie na stopa i po raz setny przekonaliśmy się, że autostop w regionach górskich to bajka. Czasami złapanie samochodu zajmowało nam machnięcie ręki, a czasami nawet mniej. Nie musieliśmy ani razu kupić biletu na autokar czy pociąg (dopiero na wjazd do centrum Mediolanu i późniejszy wyjazd z centrum na lotnisko).
Jeśli chciałbyś przyjechać w Dolomity samochodem to jest tu ogrom świetnie przygotowanych dróg oraz parkingów – które są (chyba) bezpłatne?? Wiem, że jest tylko jedna droga, która prowadzi pod Tre Cime i tylko dojazd nią jest płatny, i to niemało bo aż 30 euro za samochód. Jednak kiedy my chcieliśmy tam podjechać samochodem, to okazało się, że górny parking jest już zajęty, a była godzina 10:00. Umówmy się, że to miejsce to takie polskie Morskie Oko.
Między miastami kursuje też dobrze rozbudowana sieć autokarowa, więc z takimi przejazdami nie powinno być także żadnego problemu. Mówię tutaj o okolicach wakacji. Wiemy, ze schroniska przez dużą część roku pozostają zamknięte, więc może wtedy transport publiczny także jest utrudniony. To najlepiej sprawdzać na bieżąco przed wyjazdem.
Nocowanie w Dolomitach – na dziko i w schroniskach
Naszym hotelem każdego dnia był namiot <3 Co prawda noce w Dolomitach lubiły być deszczowe, ale nasz stary, wysłużony namiot i tak dawał sobie radę, a nam bezpieczne schronienie. Na terenie Parków Narodowych w namiocie nocować nie można, dlatego w Parku Narodowym Puez Odle zapytaliśmy Pana, który zajmował się pszczołami przy drewnianym domku, czy możemy rozbić się obok jego chatki, tak aby być na terenie prywatnym, a nie parkowym. Pan się zgodził, a drugiej nocy bezceremonialnie wepchnął nam klucze od domku letniskowego do ręki i pościelił łózko.
Poza tym w Dolomitach znajdują się liczne schroniska górskie – zwróć jednak uwagę czy są otwarte w terminie kiedy się tam wybierasz! Wbrew pozorom sezon trekkingowy i wspinaczkowy w Dolomitach nie jest specjalnie długi. Noclegi w schroniskach nie należą do najtańszych, ale też nie odbiegają jakoś diametralnie od tych polskich schronisk. Umówmy się, że nocleg za 50 euro to już sporo, ale taki za 20 euro jest do przełknięcia – w naszych Tatrach też już nie wyśpisz się za mniej niż 50 zł (z drobnymi wyjątkami).
Co do noclegów w schroniskach, to dla pewności rezerwowałabym je dużo wcześniej, bo jednak w sezonie są one dość mocno oblegane. Ale co ja tam mówię, my nawet nie wiedzieliśmy, gdzie będziemy kolejnego dnia, a co tu dopiero myśleć o rezerwacji noclegu z miesięcznym wyprzedzeniem.
Samo nocowanie w Dolomitach pod namiotem było przepiękną przygodą dostarczającą cudownych wrażeń. Raz, że rozbijaliśmy namiot bardzo późno i zbieraliśmy go jeszcze przed wschodem słońca – pozwoliło nam to na nieskończone podziwianie wschodów i zachodów słońca, codziennie. Dwa, o takich porach i w takich miejscach często natura dawała o sobie znać, niemalże do namiotów zaglądały nam kuce, krowy czy inne zwierzaki. W południowych Dolomitach niestety były to już komary.
Noce w Dolomitach nawet w środku lipca-sierpnia są zimne! Niby lato, ale jednak góry. Stanowczo odradzam zabranie ze sobą cienkich śpiworów – lepiej zabezpiecz się w ten z przedziału temperatur średnich. Ja kilka nocy spałam na siedząco – dosłownie. Pod plecami rozkładaliśmy plecaki, ręczniki, ubrania, karimaty, wchodziliśmy w puchówkach w cieniutkie śpiwory i dodatkowe wkładki i było zimno. Szczególnie na parkingu pod Marmoladą, gdzie dwa dni czekaliśmy aż przestanie padać, oraz w Masywie Toffanów – te noclegi zapamiętałam najgorzej.
Jedzenie w Dolomitach – Spar opanował świat
Schroniska kuszą pyszną ladą, głównie oczy cieszą piękne kawałki ciasta, a zapach kawy unosi się nad stolikami. Śniadanie, obiad i kolację można oczywiście kupić w schronisku, ale to generowałby większe koszty życia.
Naszym pomysłem było robienie zakupów w miastach między masywami. Plan zakładał zrobienie zakupów na maksymalnie 4 dni marszu, bo tyle mieściło się w plecaki i tyle byliśmy jeszcze w stanie unieść. Dzięki temu, aż cztery dni mogliśmy być w górach bez martwienia się o jedzenie – chociaż najczęściej braliśmy go na 3 dni. Uwierzcie mi, że włożenie do plecaka 4 posiłków x 4 dni x 2 osoby było wielkim wyzwaniem.
Zaopatrywaliśmy się najchętniej w znanym wszystkim Lidlu, ale ten był stosunkowo rzadko, bo może w trzech miastach na naszej trasie : Bressanone, Belluno, Calalzo. Z polecenia lokalnego mieszkańca poszliśmy też do podobnego cenowo Kangaroo w Cortinie. W małych miasteczkach ratowały nas wszechobecne Spary, które były nieco droższe, ale dało się kupić wszystkie potrzebne produkty. W każdym mieście dało się spokojnie zaopatrzyć w potrzebne nam półprodukty, z których powstawały wcale nie monotonne dania.
Dolomity są drogie – mit | Dolomity mogą być drogie – prawda
Dolomity wcale nie muszą być drogie, to ile taki wyjazd może kosztować Ciebie i Twoją rodzinę zależy od tego czego Wam akurat potrzeba. Nasz wyjazd był ekstremalnie tani – naprawdę. Ale odpadły nam koszty dojazdu do Włoch oraz koszty poruszania się na miejscu. Dodatkowo wszędzie chodziliśmy na pieszo nie korzystając z żadnej górskiej kolejki. Nie jadaliśmy także w schroniskach i restauracjach, tylko co cztery dni robiliśmy zakupy w sklepie. Nocowanie w namiocie wycięło nam koszty hoteli czy schronisk, gdzie tylko kilka razy skusiłam się na kawę i raz zapłaciliśmy za prysznic. Prezentuje się to tak:
- wyżywienie 195,77 euro / 2 osoby = 890 zł
- kawy w schroniskach 7,70 euro / tylko Maja = 35 zł
- prysznic w schronisku raz 5 euro / 2 osoby = 23 zł
Trzytygodniowy pobyt w Dolomitach kosztował nas łącznie
950 złotych na dwie osoby.
Dlatego nie zgodzę się, że Dolomity są drogie. Chociaż owszem takie mogą być.
To wstęp do kolejnej pięknej serii na naszym blogu ❤ Od dawna chciałam się z Wami podzielić naszym trekkingiem w Dolomitach, bo uważamy że to jedne z najpiękniejszych gór jakie do tej pory widzieliśmy, a są na tyle blisko Polski, że aż żal o nich nie napisać.
Maja R.
Hej. Świetny opis. Powiedz proszę gdzie spaliście po namiotami, bo opisałaś tylko jedno miejsce u jakiegoś gościa. Piszesz ze nie można spać na terenie parku, skąd podziwialiscie zachody i wschody slonca. Też mam plan na Dolomity i chce obniżyć koszty nocując pod namiotem. Byłem tam 2 razy i bajka.
Cześć 🙂 Tak jak tam wspomniałam, nawet włoski przewodnik po Dolomitach przymknął oko i pokazał nam gdzie możemy spać. Przyznał, że jeśli to jest jeden namiot, zostawimy po sobie porządek, a rozbijemy się i zwiniemy zanim pojawią się inni turyści, to nie ma problemu. W samym „sercu” parku spaliśmy już u tego Pana z chatką i po prostu była to nasza baza wypadowa 🙂
Hej! Nie wspomniałaś nic o tak błahej sprawie jak chociażby prysznic czy kąpiel. Jakie tam sa możliwości? Jakies prysznice na stacjach paliw? Kąpiele w jeziorach? Jak te przyziemne sprawy rozwiązaliście?
Słuszna uwaga! 🙂 Już odpowiadam, a wpis będzie aktualizowany <3
Prysznice na stacjach - były, ale zamknięte przez covid o.O Wtedy był szczyt pandemii, teraz powinny być otwarte i koszt to około 1-2 euro 🙂
Prysznice w schroniskach - można wykupić tylko prysznic bez noclegu w schroniskach na szlaku. My skorzystaliśmy z tego raz czy dwa i one były trochę droższe, około 3-5 euro, może się zdarzyć ograniczenie litrów, np. za 5 euro ma się 8litrów wody itp.
Kąpiel w strumieniu - zdecydowanie najczęściej kąpaliśmy się biorąc wodę ze strumienia lub z takich korytek na wodę dla zwierząt. Pobieraliśmy wodę do butelki lub garnuszka i myliśmy się w naturce. Plus był taki, że w zasadzie nigdzie nie ma problemu z dostępem do wody. Minus, że była lodowata.
Przed wyjazdem najlepiej zabezpieczyć się i zakupić kosmetyki ekologiczne i nie szkodliwe dla środowiska. Wtedy możemy prać prysznic w plenerze bez przeszkód <3