d’Akchour – czy jest piękniejszy niż najpiękniejszy wodospad w Maroku?

Na jednym jedynym polskim blogu podróżniczym znalazłam wzmiankę o tym miejscu.  Od pierwszego wejrzenia zapragnęłam tutaj przyjechać, bo na żadnej z relacji o Maroko nie zobaczyłam jeszcze tak przepięknej zieleni. Maroko kojarzyło mi się z czerwonymi i gliniastymi budynkami, czarnymi i kamienistymi drogami, złotym piaskiem pustyni lub plażami ciągnącymi się wzdłuż wybrzeża, już prędzej z czterotysięcznikami w Atlasie Wysokim. Jednak na żadnym ze zdjęć nie widziałam takiej zieleni i te właśnie płuca Maroko chciałam zobaczyć. Niezwykły wodospad postawił kropkę nad i – tego z planu nie wykreślę.

Tajemniczy wodospad, o którym w Polsce mówi się za mało

W polskiej blogosferze podróżniczej, nie kłamię, do dziś znajduje się jeden wpis o tym miejscu, a inne jeśli istnieją, to są tak ukryte, że ciężko je znaleźć. Dlatego, aby cokolwiek się dowiedzieć o tej perełce musiałam szukać sporo, ale już tylko na stronach zagranicznych i dzięki tym informacjom udało nam się dotrzeć na przepiękny wodospad d’Akchour. Jeśli wyruszacie w internecie na poszukiwanie wodospadu, to wszystkie drogi zaprowadzą Was nad Ouzoud, który opisywany jest jako ten najpiękniejszy w całym kraju. I ja nawet nie zaprzeczam, bo na zdjęciach wygląda zachęcająco, jednak po naniesienie tego punktu na mapę okazuje się, że leży idealnie na samym środku kraju. Niby dobrze, bo z Marrakeszu to zaledwie 200km, z Fezu niecałe 400km a leży niemalże na trasie między tymi dwoma miastami. Casablanca i Rabat też nie są daleko, więc myślę, że w tych miastach spokojnie traficie na odpowiednie wycieczki. Jednak do naszej trasy objazdowej nijak nie chciał się wpasować. Z Marrakeszu jechaliśmy prosto do Chafchaoueni zmieniając trasę, z najszybszej zajmującej 7 i pół godziny, musielibyśmy przejechać taką zabierającą blisko 13 godzin. To były ostatnie dni naszego wyjazdu, więc od razu odrzuciliśmy najpiękniejsze wodospady w Maroku, na rzecz dużo mniej znanego, ale przepięknego wodospadu d’Akchour.

Kiedy zdecydować się na wyjazd nad d’Akchour

Najlepiej, połączyć go ze zwiedzaniem Chafchaouen, z którego mamy raptem 25 kilometrów. Stanowczo nie zwiedzałabym tego w jeden dzień, bo nie ma to zbyt dużego sensu. Dziś zdecydowanie poświęciłabym jeden-dwa dni na odkrywanie miasta, bo o tym jakie błędy popełniliśmy napisałam już wpis. Po czym dopiero kolejnego dnia wybrałabym się tutaj i przyznam, że tu także jeden dzień to mało. Wodospad d’Akchour zachęca do kąpieli, ale nie bójcie się pogody, o ile w grudniu w okolicy może być zimno, tak latem będzie to raj na ziemi. My byliśmy pod koniec marca 2019 roku, a chłopacy bez mrugnięcia okiem wskakiwali do wody, ja nie – a dlaczego, o tym dalej.

Gdzie ukrywa się wodospad d’Akchour

Znajdujemy się w Górach Rif, najdalej na północ wysuniętym paśmie górskim Atlasu, które zarazem są zupełnie inne niż cała reszta tego potężnego łańcucha górskiego. Na ich terenie znajduje się stosunkowo młody, bo utworzony w 2004 roku Park Narodowy Talassemtane, którego głównym zadaniem jest ochrona ostatnich marokańskich lasów jodłowych. Swoją drogą, świetnie! Bo jeżdżąc po Marko łatwo się przekonać, że lasów jakichkolwiek to tutaj jak na lekarstwo. Wodospad d’Akchour oddalony jest od głównej drogi i parkingu o około 5 kilometrów, więc spokojnie można tam dotrzeć lekkim spacerem.

Jak dotrzeć do wodospadów w Parku Talassenmtane

Dojazd do wodospadów d’Akchour jest banalnie prosty. Jeśli masz wynajęty samochód zwyczajnie przejeżdżasz odcinek 25 kilometrów i zostawiasz go na parkingu uiszczając za to niewielką opłatę. Inną opcją jest przejechanie tego odcinka taksówka i o ile taka jazda samemu mogła wtedy kosztować około 400 dirhamów, tak załapując się na grand-taxi, czyli taksówkę dzieloną z innymi turystami koszty te mogą spaść co najmniej czterokrotnie. Przejazd zajmuje około 30 minut, gdzie po drodze możemy napawać się nigdzie dotąd niespotyk anym krajobrazem. Ostatecznie po dotarciu na parking kończy się jazda czterokołowcem. Stąd dalej idzie się już pieszo, ale najpierw możesz zjeść coś pysznego w kilku restauracjach obok (albo po drodze nad wodospad!).

W Marko obowiązuje lokalna waluta – dirham marokański MAD
Obecnie kurs utrzymuje się na podobnym poziomie jak w marcu 2019r. 

 1zł = 2,35 MAD       1€ = 10,90 MAD

Szlak nad wodospady d’Akchour i do Bożego Mostu

W miasteczku Akchour stajemy koło zapory hydroelektrycznej skąd odchodzą dwa szlaki, prawy prowadzący do Mostu Bożego i lewy nad wodospady d’Akchour. Nie mieliśmy tutaj całego dnia więc zdecydowaliśmy się iść tylko nad wodospady, dlatego jeszcze raz zachęcam, aby poświęcić temu miejscu więcej czasu. Idąc na Boży Most potrzeba 45min w jedną stronę, za to kierując się na wodospady d’Akchour (i jeśli chcemy dojść do tego ogromnego, górnego wodospadu) potrzebujemy ponad 2 godzin w jedną stronę! Zaznaczam to, ponieważ słysząc o odcinku liczącym zaledwie 5 kilometrów bardzo łatwo źle oszacować potrzebny nam czas. Mimo że szlak jest wyraźnie oznaczony i nie wymagający – miejcie to na uwadze. Dodatkowo spotkasz tutaj wielu Marokańczyków oferujących swoje usługi przewodnikowskie, nie jest to konieczne, ale wiadomo, kto jak woli.

Trekking pod ten stumetrowy cud

Ruszamy jak wszyscy, wybierając lewą ścieżkę, która jest wyraźnie oznaczona, a po drodze czeka na nas wiele małych barów oferujących soki i tadżiny. Podobno będąc cichutko można natknąć się na swobodnie biegające małpki – żyjące tylko tutaj makaki berberyjskie, chociaż byłabym z tym ostrożna, bo szlak jest usłany restauracjami i już dawno przestał przypominać dziką, górską ścieżkę toteż na małpy bym nie liczyła. Obecnie na całej długości szlaku są restauracje, które zachęcają do skosztowania marokańskiej kuchni mocząc stópki w krystalicznej wodzie. Wygląda to pięknie i jeśli ktoś lubi takie klimaty, to może docenić urok tych miejscówek.


Dolny Wodospad d’Akchour

Po około godzinie docieramy do pierwszego z dwóch wodospadów d’Akchour. Ten jest mniejszy i niższy, a woda czysta i mieniąca się turkusem. Już na tym etapie towarzyszą nam naturalne baseny i kaskady, gdzie można popływać dlatego wielu wędrowców już tutaj kończy swój trekking. My od początku chcieliśmy iść do głównego wodospadu, więc zatrzymujemy się tylko aby nieco odpocząć i lecimy dalej.

Górny Wodospad d’Akchour

Kontynuując spacer dostrzegamy, że ścieżka robi się nieco węższa , ale nadal nie sprawia najmniejszych trudności. Oddychamy trochę z ulgą, bo w końcu jesteśmy sami na szlaku i możemy całkowicie oddać się temu rejonowi. Naprawdę to zupełnie inne Maroko, tak piękne, niezwykłe i różnorodne. Nie spodziewałam się, że ten kraj ma tyle różnych oblicz i może nas tak zaskoczyć. Tak samo nie spodziewałam się, że końca naszej drogi oprócz wodospadu dotrzemy także do otwartej restauracji. 

Co czeka nas u celu wędrówki

Mówiąc wprost szczęka mi opadła, bo artykuły, które czytałam były chyba nieco nieaktualne (sprawdziłam, były z 2015). Opowiadały o wodospadzie na wyłączność, dzikości przyrody, ciszy, wspaniałych kąpielach i spadającym ze stu metrów wodospadzie. W 2019 roku nie wszystko się zgadzało, nadal co prawda wodospad spadał ze stu metrów i nadal było przepięknie, ale koło ciszy to to nie stało. Postawiono tutaj bowiem kilkanaście stolików, serwowano jedzonko i napoje. Miejsce było naprawdę urocze, ale spodziewałam się bardziej kontaktu z naturą inną niż drugi człowiek. Jednak rozumiem jak turystyka wpływa na zmiany w przyrodzie, więc nie będzie tutaj narzekania. Po prostu byłam zaskoczona. Nie zdziwcie się więc, że docierając tam w latach kolejnych przyjdzie np. zapłacić za wstęp, albo na końca szlaku postawią mini domki do wynajęcia. Nie wszystkie zmiany wprowadzone spowodowane wzmożoną turystyką są dobre, ale czasami są chyba nieuniknione. 

Czas spędzony nad wodospadem i kąpiele w turkusowej wodzie

Na miejscu spędziliśmy trochę czas, wdrapaliśmy się za wodospad (zwróć uwagę, że na niektórych zdjęciach na kamieniach stoi człowiek) i odpoczywaliśmy po intensywnym w naszym wykonaniu marszu. Co z kąpielą? Krzysiek i Bartek od razu rozebrali się do kąpielówek i wskoczyli do zimnej wody. Ja skapitulowałam, ponieważ 1) niby kąpiel jest dozwolona, ale nikt się nie kąpał chociaż może ze względu na pogodę? 2) w tej otwartej restauracji było mnóstwo ludzi, ciężko było określić ich narodowość, ale wielu wyglądało na lokalnych. Po prostu uznałam, że może nie był to odpowiedni moment, aby na oczach innych wskakiwać w bikini, kiedy przy stolikach siedzą kobiety w strojach raczej zakrywających, niż odkrywających cokolwiek. Zwyczajnie skapitulowałam, więc zabrałam się za robienie zdjęć pływającym chłopakom.

Powroty, powroty, powroty

Kiedy zbieraliśmy się do powrotu było popołudnie, a nasz czekał jeszcze ponad dwugodzinny marszu i szukanie restauracji na obiad. Po tej wyprawie byliśmy zmuszeni od razu ruszyć w kierunku Fezu, kolejnego dnia o świcie mieliśmy lot powrotny, a czekała nas trasa zajmująca 4 godziny jazdy, posprzątanie i umycie samochodu i jego oddanie. Swoją drogą to jedyny kraj, gdzie kazano nam umyć autoi mówiąc umyć mam to na myśli dosłownie. Trzeba było znaleźć stacje, a’la myjnia, gdzie ktoś za niewielką opłatą śmigał z wężem i gąbkami do mycia.

Podsumowując – wyposażenie i koszty

Na trasę czy to do wodospadów d’Akchour czy do Mostu Bożego warto zaopatrzyć się w wygodne buty, coś na kształt trekkingowych, albo sportowych, chociaż lokalsi to raczej zasuwają w klapkach. Zabierz strój kąpielowy jeśli najdzie cię ochota na ochłodzenie. Oprócz tego trochę drobnych na ewentualny tadżin po drodze i najlepiej coś do picia, bo nawet w marcu potrafi być ciepło.

W 2019 roku wejście na szlak był darmowy i przyszło nam zapłacić tylko kilka dirhamów za parking, więc czeka Cię najprawdopodobniej opłata parkingowa lub koszt dojazdu taksówką. Oprócz tego koszt zależy od Twojego brzuszka i tego na co pokusisz się w restauracjach usłanych na trasie.

Cieszę się, że udało mi się znaleźć to miejsce i w ostatni dzień pobytu w Maroku zobaczyłam je w zupełnie innej, kolejnej odsłonie.

Maja R.

Dodaj komentarz