Niebieska perła, czyli marokańskie Chefchaouen – jak zwiedzać i czy zwiedzać

Chabrowa polana, tajemnica szafiru, lazurowe wybrzeże, błękitny topaz, lodowy błękit i wiele, wiele innych. Nie mam pojęcia ile kolor niebieski może mieć odcieni, ale specjaliści od barw ze wszystkich Dekorali, Śnieżek i Magnatów mogą przyjeżdżać tutaj, do miasta Chefchaouen szukać inspiracji i uczyć się kolorów. Miejsce okrzyknięte niebieską perłą Maroko. Wyskoczyliśmy tutaj na jeden dzień odwiedzając przy okazji okoliczne szlaki. Jednak samo miasto zasługuje na oddzielnie opowiedzianą historię. Dlatego zapraszam do lektury ❤

Al-Ujun, Chefchaouen, Szafszawan – co się tutaj dzieje

Uściślijmy nazewnictwo, bo to niezła zabawa. Na mapie miasto prezentuje się pod nazwą Al-Ujun, nazwa berberyjska to Ashawen, najczęściej jednak używa się nazwy francuskiej Chefchaouen lub u nas, wersji polskiej, czyli Szafszawan. Żeby już to ujednolicić ja pójdę w wariant Chefchaouen, dlatego że nazwa miasta wzięła się d marokańskiego „chaoua” i znaczy mniej-więcej „spójrz na rogi”. Dlaczego rogi? Ponieważ miasto leży w prowincji o tej samej nazwie i zewsząd otulają je górskie zbocza. Chefchaouenusytuowany jest bowiem w samym sercu Gór Rif, najdalej na północ wysuniętego pasma gór Atlas. Z jednej strony już samo niebieskie miasto jest wielką atrakcją turystyczną, z drugiej w pobliżu znajdują się aż dwa piękne parki. Na wschód od Chefchaouen mamy Rezerwat Przyrody Jebel Bouhachem, zaś nieco dalej, bo 40 kilometrów na zachód znajdziemy Park Narodowy Talassemtane.

Dojazd do Chefchaouen

Chefchaouen jest położone w dość przyjemnej odległości od trzech dużych marokańskich miast. Lądując samolotem w Fez, Rabacie czy Tanger (z Polski z tej puli latały chyba tylko do Fez, poprawcie mnie jeśli się mylę) mamy do miasta kolejno 190km z Fez, odrobinę dalej z Rabatu i zaledwie 110km z Tanger.  Dodatkowo bliskość Cieśniny Gibraltarskiej  pozwala na swobodne przepłynięcie promem z hiszpańskiego Algeciras do Ceuty lub portu Tanger (nie mylić z miastem!) skąd już tylko 100km dzieli nas od niebieskiej perły. Wszystkie wyżej wymienione opcje pozwalają na wynajęcie na miejscu samochodu i wyjazd do miasta na własną rękę. Dodatkowo z każdego z większych miast odjeżdżają do Chefchaouen autobusy.

Powyższe wskazówki są głównie dla osób, które chcą wyskoczyć tutaj na chwilę. Nie ma żadnego problemu jeśli wylądujesz gdziekolwiek i będziesz uskuteczniał spokojne przemierzanie kraju. Między Agadirem, z Chefchaouen mamy ponad 800km, z Marrakeszu 600km, ale przy wycieczce objazdowej wybierając się na północ warto wziąć ten punkt pod uwagę.

Krótkie streszczenie długiej historii miasta

W 1471 roku Moulay Ali Ben Moussa Ben Rached El Alami założył miasto Chefchaouen, początkowo jako mała forteca, która walczyła z portugalskimi najazdami na Maroko. W kolejnych latach miasto rozrastało się w dużej mierzę dzięki muzułmańskim i żydowskim uchodźcom  z terenów podbijanych przez Hiszpanów. Jednak w roku 1920 Chefchaouen został ostatecznie przejęty przez Hiszpanów i po ponad 30 latach hiszpańskich rządów miasto ponownie wróciło pod flagę Maroko. Ostatecznie dopiero od roku 1956 Chefchaouen ponownie jest Marokańskim miastem.

Dlaczego Chefchaouen jest takie popularne

Miasto ma kilka atrakcji, co sprawia, że jest warte odwiedzenia. Stara Medyna w Chefchaouen jest naprawdę dobrym miejscem do poznania historii miasta, odwiedzenia obronnych murów Kasby, Wielkiego Meczetu na placu El Haman czy Hiszpańskiego Meczetu. Bliskość Gór Rif i wspomnianych już dwóch parków zachęca do długich wędrówek. Jednak..

Mam niepohamowane wrażenie, że to wszystko nie ma tutaj wielkiego znaczenia. Dla wielu odwiedzających miasto, to właśnie ono w całości jest jedną wielką atrakcją turystyczną, które ciągnie tutaj ogromną rzeszę Europejczyków i chyba jeszcze większą ilość turystów z Azji. I według mnie ma to też swoją bardzo złą stronę

Skąd w mieście wziął się niebieski kolor

Pomysłów na to dlaczego miasto jest pomalowane na niebiesko jest kilka. Pierwszy z nich zawsze mówi o żydowskiej tradycji, w której kolor niebieski związany jest z niebem i rajem, oraz przypominać ma prowadzenie duchowego życia. Potwierdzeniem tego mają być wspomnienia starszyzny, która twierdzi, że faktycznie tylko żydowska część miasta, czyli mellah była pomalowana w tenże sposób. Praktycy często podważają ten pogląd tłumacząc, że miało to pomóc w odstraszaniu komarów i ochłodzeniu miasta w upalne dni. Inni znów patrzą na kolor niebieski jako symbol wody, szczególnie Morza Śródziemnego lub wodospadu Ras el-Maa, skąd miejscowi pobierali wodę pitną. Dzisiaj odmalowywanie domów na niebiesko nie ma raczej nic wspólnego z dawnymi wierzeniami. Mieszkańcu już rozumieją, że niebieskie miasto = turysta, a turysta = zarobek.

Rozczarowanie? Wszystko zależy od tego, czego oczekujesz

Jeśli liczysz na to, że wejdziesz do prawdziwie marokańskiego miasta, między mieszkańców, który od lat wiodą swoje spokojne życie, to możesz się mocno rozczarować. Chefchaouen bowiem już od dawna żyje w ogromnej mierze z turystyki, więc mieszkańcy doskonale wiedzą czego tutaj szuka każdy turysta.

Inna sprawa, jeśli myślisz, że miasto od wschodu do zachodu i północy do południa jest pomalowane na niebiesko, to także możesz się zdziwić. Chodząc po całym, rozbudowanym już dziś Chefchaouen to miejsce skupiające błękitne budowle jest stosunkowo niewielkie. I naprawdę uwierz, internet robi wszystko, aby pokazać Ci piękne kadry, a zrobienie dobrego zdjęcia w Chefchaouen wcale nie jest trudne. Po prostu warto wiedzieć, że nie całe miasto wygląda jak obrazki z instagrama.

 

Czy Chefchaouen skradł naszeserca?

Mogę Wam powiedzieć, że my pojechaliśmy do Chefchaouen ze stanowczo złym nastawieniem. Wtedy jeszcze wierzyłam, że interent mówi prawdę i że dokładnie tak wygada miasto. Nie byliśmy skupieni na jego zwiedzaniu, a raczej była to wizyta przejazdem. Planowaliśmy nieco pospacerować po Górach Rif, a odwiedzenie niebieskiej perły było, przy okazji, idealną opcją. Gdybym miała sposobność wybrać się tam po raz drugi zrobiłabym to zupełnie inaczej. Nie skupiłabym się na szukaniu na siłę niebieskich uliczek, a faktycznie pospacerowałabym po tych historycznych murach i zajadała się pyszną kuchnią. Jednak nie chcę się biczować, za podejście do podróży w 2019 roku. I jeśli Wy podróżujecie, aby zobaczyć jak najwięcej w jak najkrótszym czasie to także nie będę Was oceniać. Dziś obserwuję świat dużo wolniej, dlatego że stworzyła sobie na to przestrzeń, bo nic i nikt mnie teraz nie goni. Wtedy miałam wyznaczony urlop i głowę pełną pomysłów.

Chmara turystów z aparatami

To co mi się w mieście nie spodobało, to ogromna ilość turystów, którzy odstawiali na ulicach istne sesje zdjęciowe. Doprawdy, nie żeby w robieniu zdjęć było coś złego, ale. Wyobraź sobie co się dzieje, kiedy szofer otwiera drzwi od samochodu, a z niego wysiada hollywoodzka gwiazda, która przez 3 metry idzie czerwonym dywanem do swojego hotelu. Słyszysz ten dźwięk migawki, który leci jakąś serią z dziesiątek aparatów fotograficznych na raz? Okej, jeśli już to masz przed oczami, to wyobraź sobie taką scenę na wąskiej uliczce starej medyny. Azjatycka modelka przebierająca się w piękne suknie i pozująca co chwile w innej scenerii, a przed nią grupa fotografów z lufami jakby fotografowali chrząszcza w gęstej trawie o poranku. Seria za serią utrwalająca identyczne obrazy. Ciężko było znaleźć uliczkę, gdzie byłby cisza i spokój.

Czy nachalni fotografowie mogą zniszczyć miasto? Według mnie tak, bo o ile jadąc do Warszawy robisz zdjęcia wewnątrz atrakcji turystycznych lub na ich tle, to jakby nikogo to nie dziwi. A tutaj robisz je wszędzie i wszystkim. Mało kto pyta o zgodę czy zawraca sobie głowę tym, że tutaj żyją ludzie. W Polsce chybie nie wchodzisz do Żabki strzelić zdjęcia ekspedientce, albo nie uwieczniasz na fotografii jak jakiś przechodzić targowiskiem wybiera pomidory. Mam wrażenie, że wiele osób traktując miasto jako jedną wielką atrakcję turystyczną uważa, że wolno mu wszystko, a to błąd.

Ten post wyszedł w zasadzie zupełnie nie-przewodnikowy, ale może i dobrze.

Jeśli chcecie poczytać o tym miejscu i dowiedzieć się co, jak, gdzie i za ile to znajdziecie tego bardzo dużo w przewodnikach lub i innych fantastycznych blogerów. 

Ja pozwolę sobie pozostawić ten wpis w takiej formie. Bo wierzę, że taki głos też jest potrzebny. Sama chciałabym przeczytać lub usłyszeć takie rzeczy wcześniej. Może już wcześniej zobaczyłabym, że podróże to czasami coś zupełnie innego niż nam się czasami wydaje.

Maja R.

Dodaj komentarz