Batumi – przedziwne miasto portowe aspirujące do bycia perłą Morza Czarnego poza sezonem

Nie, nie, nie błagam nie śpiewajmy już tej piosenki o Batumi! Czy możemy przejść się po długim deptaku wzdłuż plaży pełnego sklepików z pamiątkami, barów i siłowni na świeżym powietrzy bez nucenia utworu Filipinek? Możemy, oh to świetnie, więc zapraszam na niedługi spacer po promenadzie i starym mieście. W Batumi nadal znajduje się piękne Stare Miasto, które nieco kryje się między powstającymi tutaj wieżowcami, przeszklonymi i o coraz to ciekawszych kształtach. Przy lekkim i ciepłym wietrze od Morza Czarnego po jednej stronie, drapaczach chmur po drugiej stronie, klucząc między uprawiającymi jogging młodszymi i starszymi mieszkańcami miasta można poczuć się trochę jak na wybrzeżu USA.

Nie żartuję, chociaż w Stanach nie byłam, to taki poranek w Batumi poza sezonem jawi mi się w głowie jak wczesne godziny na Florydzie. Nie zabijajcie mnie, a obiecuję, że kiedyś udam się do Ameryki ażeby zweryfikować ten pogląd. A już całkiem na poważnie, to nie mam zamiaru porównywać więcej Batumi do amerykańskiego wybrzeża, ale wierzcie mi lub nie – tutaj może być całkiem przyjemnie. 

Batumi było naszym pierwszym przystankiem po przybyciu do Gruzji prosto z Turcji. Przemierzając granicę lądową w Sarpi do centrum mamy zaledwie 16 kilometrów. Z Kutaisi czeka na nas 150 kilometrów, więc całkiem niedaleko. Jeśli jednak na gruzińskiej ziemi pojawimy się samolotem lądującym w Tbilisi, to nie jest już tak kolorowo i dystans liczy już 360 kilometrów. Co do gruzińskich kierowców, to przepraszam, ale ręczyć za ich świetna jazdę nie mogę. Aby poruszać się po tutejszych drogach przydadzą się mocne nerwy i cierpliwość, a z drugiej strony umiejętność wsiąkania się w każdą wolną przestrzeń.


PS. Nadal nie wiem, na jakiej zasadzie funkcjonują gruzińskie ronda, ale te z pewnością nie służą rozładowaniu ruchu pojazdów.

Wieczorny spacer po promenadzie 

Zwiedzanie miasta zaczęliśmy od wizyty u mechanika i wymianie hamulców, zakupów i znalezieniu karty SIM z nielimitowanym internetem. O tym wszystkim napisze Wam dokładnie we wpisie poradnikowym na temat wakacji w Gruzji. Zanim udało nam się to wszystko załatwić przyszedł już wieczór, a nam udało się znaleźć fantastyczne miejsce na kamperowanie – blisko centrum z plażą i deptakiem za oknem. Bez większego planu wyszliśmy jeszcze na krótki spacer, aby kupić jabłka i papryki. Wieczór był piękny, spokojny, a miasto oświetlone jak Las Vegas (w wersji mikro). Czy czyliśmy się niebezpiecznie? Nie.

Punkt GPS:  41.633159, 41.603689

Ze statywem i aparatem pod pachą przeszliśmy się promenadą w centrum miasta i zrobiliśmy kilka poniższych zdjęć. Wiedzieliśmy już, że miasto może okazać się niezwykle ciekawe, więc z entuzjazmem czekaliśmy kolejnego dnia.

Batumi – stolica Adżarii do niedawna oderwanego od Gruzji skrawka ziemi

Pochylmy się najpierw nad całym regionem, którego Batumi jest stolicą – Adżaria – bo to niezwykle ciekawe zjawisko. Adżara, to tak naprawdę Adżarska Republika Autonomiczna. Z historii wiemy, że jeszcze w XVII w43ieku tereny podbite były prze Turków, którzy wprowadzili islam. W 1878 roku tereny przyłączono do Rosji. W 1918 roku ponownie okupowała je Turcja, a w 1920 wojska brytyjskie. W lipcu 1920 roku Brytyjczycy oddali Adżarię Gruzinom, nie na długo. Rok później zadomowili się tam bolszewicy, gdzie utworzono Adżarską Autonomiczną Socjalistyczną Republikę Radziecką, a później Gruzińską Socjalistyczną Republikę Radziecką. 

Prawdą jest, że Adżaria od kwietnia 1991 roku należała do niepodległej Gruzji, ale faktycznie autorytarną władzę sprawował tam Asłan Abaszydze i teren był poza kontrolą Tbilisi. Warto wspomnieć, że w Gruzji nadal są dwa tereny: Abchazja i Osetia Południowa, które teoretycznie należą do Gruzji, ale sytuacja jest tam dużo bardziej skomplikowana. Sytuacja Adżarii, jako swawolnego regionu poza gruzińskim prawem, zakończyła się w 2004 roku po rewolucji róż. Pod groźbą interwencji wojskowej arystokrata Abaszydze oddał Adżarię, która w całości już podlega Gruzji. Tutaj trzeba oddać sukces ówczesnemu prezydentowi Michaelowi Saakaszwilemu. 

Zwiedzanie Batumi, czyli spacer bez mapy

Prawdę powiedziawszy to Batumi ciężko byłoby mi zwiedzać z mapą i dokładnym planem. Wyszliśmy z naszego vana, pozostawionego na darmowym parkingu blisko centrum i udaliśmy się na kilkukilometrowy spacer – i to także Wam polecam. Przejście promenadą jest o tyle interesujące, nawet a może szczególnie poza sezonem. Mijamy po drodze piękne parki z licznymi rzeźbami. Znany jest Park 6-go Maja, który jest pierwszym bulwarem miasta założonym w 1881 roku przez niemieckiego ogrodnika. Niech nie zdziwi Was bambusowy las, a za nim kolejny plac z podświetlanymi, tańczącymi fontannami i „Pałacem” Ślubów.

Nasze oczy ślizgają się po blokowiskach pełnych kolorowych balkonów i dziwnych ozdobach w oknach, które nadal przypominają polskie prl-owskie dzielnice. Te obiekty, gdzie toczy się codzienne życie, a mieszkańcy kupują jajka na sztuki w małych sklepikach w podpiwniczeniach zdają się być wciśnięte między piętrzące się molochy.

Wysokie drapacze chmur, o przedziwnych kształtach odbijają grudniowe słońce w oszklonych konstrukcjach. Jest ich już całkiem sporo, a na wielkich bilbordach odnajdujemy coraz to nowe projekty, które już niedługo wzniosą się w tym portowym mieście. Wygląda to niezwykle, pachnące nowością i luksusem styka się z osiedlami, gdzie wszystko jeszcze toczy się po staremu. Psy swobodnie biegają między przechodniami na deptaku i co rusz nas zaczepiają gotowe do zabawy lub wąchające plecak w poszukiwaniu kanapek. 

Bulwar w Batumi i Park Cudów

Spokojnym krokiem dochodzimy do centrum bulwaru. Tutaj, w Parku Cudów znajdziemy te chętnie fotografowane atrakcje. Podczas naszej grudniowej wizyty wszystko było zamknięte, ale też ludzi było niewiele, więc mogliśmy oddać się spokojnemu spacerowi. Na placu znajduje się Diabelski Młyn i tuż obok Pomnik Ali i Nino, który na zdjęciach wygląda niezwykle okazale, jednak w rzeczywistości jest.. mały. Jednak sama historia jest ciekawa.

Pomnik, początkowo Kobieta i Mężczyzna powstał w 2010 roku i szybko przemianowano go na Ali i Nino – bohaterów książki z 1937 roku autorstwa Lwa Nussimbauma. To kaukaska wersja Romea i Julii, gdzie miłosna historia rozgrywa się między Alim – muzułmańskim Azerbejdżaninem, a Nino – gruzińską chrześcijanką. Codziennie wieczorem postaci zbliżają się do siebie, dokonują pocałunku i przenikają przez siebie. Nam niestety nie udało się zobaczyć figury w ruchu.

Wieża Alfabetu i przepiękne gruzińskie pismo

Ciekawym obiektem na batumskim bulwarze jest Wieża Alfabetu, a kto jeszcze nie wie jak pięknie wygląda gruziński alfabet niech szybko wrzuci to hasło w google! Ciężko jest rozróżnić poszczególne litery, które są niezwykle okrągłe, delikatne i mają w sobie ogrom wdzięku. Gdyby połączyć osobę, która potrafi pięknie kaligrafować z gruzińskimi literami, to byłoby to piękne dla oczu – chociaż naprawdę nie potrafię rozróżnić poszczególnych liter, bo wszystkie zlewają mi się w jedną całość. Wróćmy do wieży, ta liczy 130 metrów wysokości i na swym obwodzie posiada 33 litery alfabetu.

Jeśli o Wieży Eiffla mówi się, że najładniejszy widok na Paryż jest z jej szczytu, tylko dlatego, że nie widać wtedy samej wieży (która przez wielu uważana jest za szpetną – chociaż to dziś wizytówka miasta!), tak tutaj powiedziałabym, że jest zupełnie odwrotnie. Obiekt wygląda całkiem ciekawie, na tym dziwacznym placu pasuje jak ulał. Chociaż z dostępnej mi wiedzy niewiele z niej pożytku. Wjazd na punkt widokowy w szklanej kopule kosztuje ok 10 lari, a widok (podobno) to głównie brudne okna. 

Niecodziennej architektury i niefunkcjonujących budynków ciąg dalszy

Powili wychodząc z placu i kierując się w stronę Starego Miasta widać budynek z iglicą i usytuowanym na 27 piętrze.. małym diabelskim młynem. Dobrze czytacie! Dlatego Batumi jest dla mnie takie niezwykłe, tutaj co chwile trafiam na coś jeszcze dziwniejszego niż przed sekundą. Wiele architektonicznych rozwiązań jest tak niecodziennych, że początkowo wbija Cię w ziemie, by po chwili osłupienia wybuchnąć śmiechem. Przykre jest, że budynek miał być Uniwersytetem Technologicznym o międzynarodowym standardzie – ten wygląd pasowałby mu jak ulał! Niestety nigdy nie został otwarty, a cały wieżowiec sprzedano w 2015 roku prywatnej firmie. Dalej znajdziemy Fontannę Czaczy. Czacza to gruziński alkohol, samogon. W grudniu 2021 żadna czacza w fontannie nie płynęła, chociaż podobno kiedyś tak było! Oczywiście nie przez cały czas, bo tylko przez kilka minut w jeden dzień w tygodniu i to w sezonie letnim, ale to wystarczyło aby rozsławić batumską fontannę. Ciekawe jest to, że jak na razie wszystkie „zabytki” są bardzo świeżym wynalazkiem. Wieża Czaczy jest np. z 2012 roku.

Stare Miasto, ratusz i Plac Piazza

Powili odbijamy od portu i kierujemy się w uliczki Starego Miasta, które także zostało odrestaurowane. Zabudowa powstała w XIX wieku, obecnie jest odnowiona, a na dodatek w XXI wieku w okolicach ratusza powstał Plac Piazza, na wzór weneckiego Placu św. Marka. Dziś natkniemy się w okolicy na liczne restauracje, drogie hotele i kasyna, ale też przedszkola i małe sklepiki. Jeśli traficie tutaj wieczorem, to o 18:00 z ratusza rozbrzmiewa gruziński hymn. Warto też rzucić okiem pod nogi, bo to właśnie tutaj znajduje się (podobno) największa marmurowa mozaika w Europie.

Stare Miasto i świątynie czterech religii

W ulicach starego miasta możemy trafić na kilka kościołów różnych wyznań. Meczet Orta Dzhame jeszcze z czasów, kiedy Batumi było to rządami tureckimi,  Synagoga, Prawosławny Kościół św. Mikołaja i Kościół Ormiański, który jest głównym miejscem religijnego kultu, dla około ośmiotysięcznej społeczności Ormian. Wejście to dych miejsc jest oczywiście darmowe, ale w wielu wnętrzach jest zakaz robienia zdjęć.

Punkt widokowy na Batumi – kolejka Argo i Góra Sameba

Wielu z nas chętnie rzuciłoby okiem na Batumi z przyjemnego punktu widokowego. Wielu zapewne wybierze wjazd kolejką linową Argo. Ta rusza z centrum miasta i w 10 minut dojeżdża na pobliską górę Anuria na wysokość 256 metrów. W sezonie letnim otwarta jest pewnie przez długie godziny, a w grudniu? Nie jesteśmy pewni czy kursowała, dlatego że od razu wybraliśmy inny kierunek.

Kamperem podjechaliśmy na Górę Sameba do Kościoła Świętej Trójcy. Co prawda dotarliśmy tam wieczorem i ku naszemu zaskoczeniu na 100 metrów przed kościołem skończyła się droga na która zwaliły się drzewa i kamienie uniemożliwiające dalszy wjazd. z braku pomysłu i późnej pory poszliśmy spać, a o wschodzie słońca udaliśmy się zobaczyć widok na miasto i sam kościół. Od razu dopowiem, że przyszło nam cofać spory kawałek, aby znaleźć miejsc umożliwiające nawrócenie samochodu na wąskiej drodze.  

Kościół Świętej Trójcy, był.. zamknięty, ale okolica naprawdę warta wizyty. Obiekt powstał (znów) niedawno, bo pod koniec XX wieku na miejscu starej świątyni z XIX wieku strawionej przez pożar. Przed wejściem są informację na temat dopuszczanego wewnątrz ubioru i zakazie robienia zdjęć. Szkoda, że nie udało nam się wejść do środka, ponieważ mimo młodego wieku wnętrze jest piękne. Czytając informację o kolorowych kamieniach, które pokrywają wewnętrzną elewację, aż mnie ściska, że prócz nas nie było tam żywego ducha.

Inne warte uwagi atrakcje miasta Batumi

  • spacer po lokalnym bazarze i targu rybnym
  • wizyta w znanym Ogrodzie Botanicznym
  • rejs statkiem z pobliskiego portu
  • wizyta w Muzeum Etnograficznym
  • Muzeum Archeologiczne w Batumi

Odwiedziliśmy Batumi w grudniu 2021 roku. Z jednej stromy przez termin zupełnie nie sezonowy trafiliśmy na miasto w wersji bez tłumów i turystycznego życia. Za to mogliśmy przyjrzeć się spokojnemu życiu miasta, które wbrew wszystkim dziwnym rozwiązaniom bardzo nam się spodobało. 

Batumi okazało się być jednym z nielicznych kurortów turystycznych i miast portowych, które tak bardzo przypadło nam do gustu i zaciekawiło swoją innością.

Maja R.

Dodaj komentarz